Mam wrażenie, że cierpię na chroniczne niedospanie. Te wariackie podróże mogą mnie w przyszłości lekko nadwyrężyć, ale póki co, bez wyrzutów sumienia wszystko nadrabiam drzemkami w ciągu dnia.
Szczęśliwie wylądowałam, zdążyłam już troszkę odsapnąć (ale tak tylko troszkę).
Rzeczy, którymi się aktualnie zajmuję mam co nie miara. Moje życie nabiera coraz większego tempa co jest wspaniałe, ale i może stać się niebezpieczne. Grunt - przypatrywać się temu uważnie, pilnować sygnałów wysyłanych przez ciało. Póki nie zapali się bynajmniej żółte światło, mogę korzystać z pięknej pogody i poddawać się nurtowi tysiąca pomysłów siedzących w głowie.
Przyjemne to bardzo.
Jutro Kwiecień wedrze się do kalendarza. Coś czuję, że to będzie dobry miesiąc.