piątek, 15 października 2010

O mały włos nie zawitałabym w świecie miliona smarków, maści i chusteczek do nosa. Czwartek był dla mnie dużym znakiem zapytania. Wstałam z bólem głowy, totalnym osłabieniem, nos jakby zapchany a we mnie tylko nadzieja - żeby ów katar nie był niczym poważnym. Kilogram (no prawie!) cytryn do koszyka, porządny korzeń imbiru, królowa kasz jaglanka i dość spora porcja warzyw stały się moim ratunkiem. Ach i nie zapominajmy o trybie dnia wzorowego leniwca. Miło było posiedzieć pod cieplutkim kocem, po to tylko by na zmianę wypić jakiś zdrowy naparek, poczytać książkę, kolejny raz się zdrzemnąć.
Czułam się trochę jak na krawędzi. Albo w jedną, albo w drugą stronę. Tym razem udało się wyjść obronną ręką. Szkoda tylko, że to dopiero początek przeprawy przez jesienno- zimowe klimaty.
Ale koniec końców jest cudnie.
Mam z czego się cieszyć. Z Nieba spadają kolejne momenty życia, którymi zbrodnią by było się nie delektować. Przytulam psy i koty, a oczy zamykam dziś z uśmiechem od ucha do ucha.

7 komentarze:

Bazylia pisze...

Cudowna fotka Paula:) pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Witaj Piekna Panno!!!

Jakbyś pomocy jakiej potrzebowała lub wsparcie....To chorągiew wyslę żeby przed pałacem Panny stali i tylko tych wpuszczali,którzy opłatę stosowną uiszczą...a i aktualne pismo od szamana mieć będą co się zowie że zdrowi są jak rydze....no może się to źle troszkę kojarzy..powiem więc żeby zdrowi byli jako Waligura i Wyrwidąb co najmniej!!!

Tym czasem zanim nie nadciągną , nie wychodź na dziedziniec oraz wpuszczaj tylko najbliżej znane Ci osoby....

Rady swe za darmo Glad Rycerz przekazał co mu na zdrowiu Pauliny też zależy !!!!!!

Ewa pisze...

Paulinko
No i dałaś radę podstępnym wirusiskom.
Jak zawsze.Gratuluję i wierzę że już tak będzie przez cały okres jesienno-zimowy.
Pozdrawiam.

Pola pisze...

Witajcie, rozsyłam gdzie się da - akcja pt. Kasiowe Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe
Walczymy nie tylko z infekcjami :)

bozenas pisze...

Paulinko:)zdrowia Ci życzę:)dałaś radę śmieciuchowi,dasz i jakiejś marnej infekczynie:))))a że potrafisz się leczyc sama to już duży plus:)imbir,miód i cytryny ,to wiedziałam od dawna i wypróbowałam na rodzinie:)moja Anusia tez się tak ratuje.ale o kaszy jaglanej dowiedziałam się niedawno:)))Przytulam Cię wirtualnie:))dzielna moja dziewczynko:)))

Anonimowy pisze...

Paula jesteś...jak mówią tubylcy...COOL!!! A to dlatego że sama jeszcze nie dawno byłaś na początku swojej długiej i ciezkiej drogi do zdrowia...Niewątpliwie miejsce w jakim Jesteś teraz , to jest juz tak daleko od lini startu..sądze nawet że po tylu zakrętach to już widać metę z napisem ZDROWIE!!!!

Cool dlatego że pozwalasz zamieszczać innym w potrzebie informacje o swoim losie i potrzebach....Byłaś protoplastą tego ruchu internetowego,pierwszą ,ktora nie bała się ani nie wstydziła poprosić o pomoc...Podziwiam TO i Ciebie...

Myślę że to już w Twoim przypadku początek Twojej, między innymi,nowej drogi i recepty na dalsze życie...Marzeniem moim zaś jest też abym mógł dołączyć się do tego ruchu....Pozdrawiam...

Glad Rycerz co jeszcze we Flamandii na posterunku kwitnie...

Anonimowy pisze...

hop...hop...

Dzień dobry..Jak się dzisiaj czujesz Paulino..???

Prześlij komentarz