środa, 29 kwietnia 2009

Kolejny krok

Minął wtorek...Siedzę sobie w swoim zakątku,promienie słońca zaglądają przez okno,w mieszkaniu rozlegają się kojące melodie Huun-Huur-Tu,ja popijam kolejną filiżankę zielonej herbaty i czuje spokój...spokój i wielką radość,że został mi dany kolejny dzień.Kolejny dzień i szansa na dużo dużo więcej.Wczorajsza kontrola potwierdziła pozytywne działanie leku.Trzy małe guzki w plucach zrobiły się jeszcze mniejsze,a Śmieciuszek tak jak przewidywałam oblał się pąsem i przestał rosnąć.Jak na jeden miesiąc kuracji Sutentem można to uznać za dość duży sukces...Ba,wiadomo że mógłby w ogóle wyparować,ale nawet nie wiecie jak dużo pracy włożyłam w ostatni miesiąc,jak bardzo starałam sie pielęgnować swój organizm po to bo usłyszeć takie wieści...
Teraz pozostaje problem zorganizowania kolejnego opakowania leku.Nie wiadomo czy będą refundować.Może uda się "podciągnąć" mój przypadek pod badania kliniczne.Narazie nic nie wiadomo.Musimy czekać...ale nic to, na pewno jakoś się uda,zrobiliśmy już przecież tak duży krok...Los nie mógłby mi go zmarnować.Wszystko dzieje się po coś albo z jakiegoś powodu.Ostatnimi czasy życie "wydeptało" mi taką scieżkę rozwiązań,że niemożnością było by jej nie wykorzystać.Grzechem wręcz!
Niedługo wylatuję do Bostonu.Na razie tylko na konsultację...Nie wiemy przecież co dokładnie chcą mi zaproponować,ile trzeba będzie za to zapłacić...Ale trzeba iść dalej.Próbować,pytać i szukać.Mam wrażenie że powolutku zaczynam wychodzić z tego ciemnego tunelu.Taaak idę w kierunku jeszcze małego,ale bardzo bardzo jasnego światełka.Ale nie bójcie się to nie Niebiańska Otchłań.Moim jaśniutkim promyczkiem jest życie...

6 komentarze:

Unknown pisze...

Cześć Paulinko
przypadkiem weszłam na Twojego bloga i przeczytałam Twoją historię.
Trzymam mocno kciuki jesteś SUPER DZIEWCZYNĄ, z takim podejściem do "śmieciucha" głęboko wierze, że wygrasz tę walkę, a wiem co mówię bo sama toczyłam wojnę z rakiem krwi "białaczką" jestem po przeszczepie szpiku i powoli wychodzę na prostą.
Najważniejsze to podejście, zaufanie do lekarzy i wiedza na temat choroby, pomoc bliskich.
Przeczytałam ostatnio 2 ksiązki Lance'a Armstronga słynnego kolarza zwycięzcy 7 razy Tour De France, który również zmagał się z rakiem i choć lekarze dawali mały procent szans na przeżycie on z tego wyszedł, doszedł do takiej formy, że do dziś wygrywa mordercze zawody,a także stworzył fundacje LIVESTRONG.
Polecam,podnosi na duchu i fajnie się czyta.
Paulinko jesteś piękna, młoda, silna i bardzo mądra DASZ RADE tylko trzeba czasu.
Będe o Tobie myślec
Kasia

radek225 pisze...

Cześć Paula. Tu Marietta i mam 24 lata. Usłyszałam o Tobie w TV, w "Panoramie". Również choruję na mięsaka i leczę się w Centrum Onkologii w Warszawie już od roku. 3 miesiące temu skończyłam chemię i myślałam, że będzie wszystko OK. Niestety po 2 miesiącach zrobiły mi się przerzuty. Powoli tracę nadzieję, że lekarze z Wawy są w stanie mi pomóc, i szukam innych możliwości leczenia. Słyszałam, że masz zamiar leczyć się w Stanach. Czy mogłabyś mi napisać w jaki sposób nawiązałaś kontakt z USA? Ja wygląda tam leczenie? Jakie trzeba spełnić warunki, jakie są koszty. Napisz mi wszystko, co wiesz na temat USA. Serdecznie pozdrawiam. Oto mój mail: mretka@buziaczek.pl

mototeam-zary pisze...

Witaj - Dokładam się jak to się mówi z ręką na Sercu ! na tą walkę i życzę Ci POWODZENIA !!! Będę myślał POZYTYWNIE !!! mototeam-zary

Unknown pisze...

jak juz sie wyleczysz to zorganizuj wielką impreze dla darczyńców i znajomych a przeciez to już za niedługo ;) POWODZENIA!!!

Unknown pisze...

Życze powodzenia, napewno uda Ci sie zwalczyć 'smieciucha'. Jesteś optymistką, która ma jeszcze wiele przed sobą! Nie trać nadziei! Wszyscy Cię wspieramy! Napewno bedzie OK. Wierzę w to, bedziesz jeszcze szczęśliwą mamą z 4 dzieci :) Życze zdrowia i zdrowia i pieniędzy na leczenia bo to teraz dla Ciebie najważniejsze!
Pozdrawiam. Patrycja z Leszna

Unknown pisze...

Przepraszam...widzę, że wielki świat wiedział o Tobie i Twoim problemie, a ja nie, ale to już się zmieniło. Wiem, że wygrasz, jesteś silna, młoda i dasz radę. Pan Śmieciuch lubi słabych ludzi, a silnych się boi. Także Paulinko, oby tak dalej...wycięty z korzeniami nie będzie miał szans się odnowić, bo w sumie po co? Pójdzie do słabszego, eh...żeby go można było na stałe zamknąć w butelce i zakopać jak tysiące innych nieuleczalnych chorób. Taka zamknieta puszka Pandory, jakże świat bylby piekny...Trzymaj się cieplutko, wiem, że się uda. Pozdrawiam, Żaneta

Prześlij komentarz