Mój skrawek Ziemi.
Czy jesteście sobie w stanie wyobrazić wielką kulę,dajmy na to Ziemię,kręcącą się bardzo bardzo szybko?Na tyle szybko,że wokół rozmazuje się obraz,nie widać postaci,drzew ,samochodów i budynków...Jedyne co rejestruje oko to długie,ale co chwila zmieniające się pasy kolorów,których też do końca nie można zdefiniować...Gdzieś w środku tej kręcącej się kuli jest jednak mały placek.Mały skrawek Ziemi,który stoi.Stoi i się nie rusza.Jest tam zielone drzewo.Świeża trawka.Jakiś ptak na gałęzi.Latający motyl.Dwa koty.Dwa koty,słońce ,strumyk,trochę kwiatków i Słońce.Wielkie,złote Słońce...To mój skrawek Ziemi.Mój i tylko mój.Niczyj inny...
Jestem tam.Gdzieś głęboko ukryta potrzeba harmonii,nakazywała by znaleźć się w tym miejscu.
Cichym,spokojnym.
Zamykam oczy,i medytuję.Zapach kadzidła unosi się w powietrzu.Jeszcze czuję w ustach smak niedawno wypitej zielonej herbaty.
Tkwię w bezruchu przez 20 minut.Powoli otwieram oczy.I nie mogę się oprzeć cudownemu odczuciu,które rozpiera moje ciało.Nie trzeba mi nic więcej.Czuję,że wróciłam...
Przepraszam za przerwę w nadsyłaniu postów,choć wiem,że rozumiecie...
Po lekkim chaosiku który zakradł sie do mojego życia w tym tygodniu,wracam do swojego zajęcia jakim jest antyrakowy żywot.Nie ma przebacz.Nie ma rzeczy ważniejszych.Nie ma ulg,ani odpoczynku.Całe teraźniejsze życie,każdy dzień i każda chwila podporządkowana jest realizacji mojego planu.Planu wyzdrowienia...Chwilami jest to bardzo ciężkie.Bo z jednej strony wydaje się to być bardzo dużym ograniczeniem.Dość czasochłonny dobór żywności.Duży znak zapytania pomiędzy załatwieniem masy rzeczy(bardzo ważnych rzeczy) a czasem"dla siebie",własnym samopoczuciem i własnymi potrzebami...Tęsknota za ludźmi ,którzy są TAM gdzie TY nie możesz być...
Z drugiej strony jednak pytanie.Chcesz żyć?
Nie muszę odpowiadać.
Momentalnie rozwiewają sie jakiekolwiek wątpliwości co do teraźniejszego trybu życia...