czwartek, 2 czerwca 2011

Okazuje się, że Koga jest Mistrzem w niepostrzeżonym "wpełzywaniu" na kanapę, łóżko, fotele, itd. Za każdym razem kiedy "poproszę ją" o zejście z mojego miejsca odpoczynku, ta idzie do drugiego pokoju i wdrapuje się na inną, mięciutką i fajną do leżenia rzecz. W momencie kiedy zwinie się w kłębuszek i tylko patrzy na mnie tymi słodkimi ślepiami, nie ma mocnych - mięknę w 3 sekundy. Nie sposób się do niej nie przytulić.

3 dzień detoxu, minął jeszcze szybciej niż drugi. Podsumowując 1 był najcięższy. Wysoka temperatura w ciągu dnia sprzyjała temu, że niespecjalnie chciało mi się jeść, a orzeźwiające soki były dokładnie tym na co miałam ochotę. Czuję się lekka, mam nadzieję, że w jakiś sposób udobruchało to moje narządy.
Pewnie czeka je jeszcze trochę przygód, więc każdy taki opiekuńczy "gest" na wagę złota...

Chłodnik na dziś ---> tuuututututu. :)

13 komentarze:

oleńka pisze...

Paula! Twoje przepisy- palce lizać ;)) Są boskie! Jutro mam przygodę ze spaghetti z cukinii ;)
Pozdrowionka z Łodzi!

Anonimowy pisze...

Zauważyłam Paulinko, że taki sam z Ciebie "nocny Marek" jak ze mnie. Wtedy już jest cicho na świecie, można poczytać, popisać, pooglądać i pokontemplować. Szkoda tylko że nie mogę wyjść na schody w nocy przed dom i powdychać woń lekko zaniedbanego, zarośniętego ogrody w którym jest wiele szumiących drzew..ech to takie piękne uczucie. Wielkie miasta nie mogą tego zapewnić, ale ja tym razem uciekam na weekend tam gdzie drzewa szumią cudowną nocną pieśń tylko dla mnie...

Anonimowy pisze...

Ucieknij i TY...wyjedź i pooddychaj, porozkoszuj się miejscem o którym marzysz. Zrób to...

Anomalia pisze...

Paula, mam ochotę od razu potuptać do kuchni i przygotować ten cudny chłodnik. Mniam:)dobrych snów:)

Anonimowy pisze...

A ja to się cieszę , kiedy TY się cieszysz ...Zawsze jak tu zaglądam , to tak myślę sobie że kiedyś ...może...usiądziemy Wszyscy ..przy jednym stole , kawka...gadka....Wiem że tak będzie...


Powiem więcej....CYa !!

Anonimowy pisze...

Daj mi przepis na życie bo sobie już nie radzę.....

Anonimowy pisze...

Wiesz ,dziś odkryłam twojego bloga, dzięki kumplowi na pingerku.

postaram sie pomóc...:)
wiem co to ból,..bo też jestem chora:(
gdybym mogła to bym ci oddała moje życie... mi już nie zależy

ale ty masz ochotę żyć. życzę ci abyś się nie poddała ,
adres gdzie o tobie sas i nfo u mnie na blogu: http://pioro-wieczne.pinger.pl/m/6465849/dwie-strony-zycia

i mój blog: http://pioro-wieczne.pinger.pl/

wejdź może czasem i poczytaj.. napewno cię to dowartościowuje

Anonimowy pisze...

taaaa, wiem coś o cocker'owych proszących oczkach i tym wślizgiwaniu się tam, gdzie mięciutko i wygodnie :) Ale po całym dniu, kiedy zmęczenie dopada, wystarczy się wtulić... i tylko "czuć" ten latający na boki ogonek :) Małe, włochate a cuda potrafi zdziałać... ;) Mocy kochana, mocy :)))
Malutka :)

Anonimowy pisze...

Hejka pozdrawiam i powrotu do zdrówka życzę. W necie natknełam sie na opis soku z owocu granat. Piszą że pomaga przegnac śmieciucha.to nie jest żadna kryptoreklama akurat firmy tego produktu. Tak czy siak, wyprodukowano go w Azerbejdżanie a nie w Chinach,a to ważne przecież hehe.Zamieszczam link i trzymam KCIUKI! :-) Asia archiwumallegro.pl/sok_z_owocow_granatu_1l_jala-1253984709.html

Anonimowy pisze...

kochanie, śledzę Twoje zmagania od samego początku, do tej pory nic nie pisałam, ale mocno trzymam kciuki i moja rada: bądź zawsze optymistką,pełną uśmiechu i wiary w siebie przede wszystkim w siebie:) Całuski od mocno, mocno starszej koleżanki po podobnych przejściach. Basia Z.

Anonimowy pisze...

wow jesteś niesamowita! tyle w tobie pozytywnej energii, tylko mogę pozazdrościć! zdrowiej, mam nadzieje, że kupno koszulki choć trochę Ci pomoże :)

Anonimowy pisze...

Masz genialnego psiaka! :] uwielbiam te siersciuszki.
Widzialam, ze korzystasz z przepisow 5 przemian. Ja takze czasami. Czujesz Pola roznice ? :)

Buziaki niedzielne z deszczowego Londka.

Kasiek.

skali pisze...

Dzisiaj zajrzałam tutaj i tak mnie zmobilizowałaś do pichcenia, że od razu pobiegłam do kuchni ;)
zarządziłam więc chłodnik - ale mój luby nie lubi buraków, więc stanęło na ogórkowo-czosnkowym, oto przepis
- 800ml jogurtu naturalnego (bądź kefiru, co kto bardziej lubi, w oryginalnym przepisie co prawda jest mowa o jogurcie)
- szklanka wody zimnej
- jeden długi świeży ogórek
- świeża pietruszka
- świeży koperek
- kilka ząbków czosnku (wg uznania)
- siekane orzechy włoskie

- nie ma tego w oryginalnym przepisie, ale jak mam braki w składnikach, to uzupełniam tym, co znajdę i tak dzisiaj użyłam suszonej pietruszki i świeżego szczypiorku, a zamiast włoskich - orzechy laskowe. Na dokładkę zrobiłam grzanki z ziołami i posypałam nimi całość

Kroimy drobno ogórka, wyciskamy czosnek, siekamy pietruszkę i koper, ewentualnie szczypiorek, wszystko wrzucamy do garnka z jogurtem i wodą. Mieszamy. Jak już będzie odpowiednio schłodzony, rozlewamy do miseczek, posypujemy potłuczonymi prażonymi orzechami i grzankami. Pycha :)

A na drugie zrobiłam spaghetti na cukinii, ale cukinie podprażyłam na patelni bez tłuszczu, bo lubię jak się zarumieni. I nie miałam pieczarek, więc zmiksowałam tylko cebulę i pomidory, dosypałam tymianku, bazylii i oregano i wcisnęłam czosnek. A całość posypałam prażonym słonecznikiem.

Dzięki za motywację.
Zdrowiej :)

karolina

Prześlij komentarz