Życie jest ciężkie. Ale gdyby było inaczej proste rzeczy nie cieszyły by tak bardzo.
Obudziłam się dziś z wielką ochotą na świeży sok pomarańczowy. Po 20 minutach leżenia bez ruchu otrząsnęłam się ze złudzeń, że ktoś mi go przyniesie na srebrnej tacy z leżącym obok croissant'em więc zebrałam cztery litery, przywdziałam swój wyjściowo weekendowy dresik, psa wzięłam na smycz i podreptałam w stronę bazarku. Zamiast świeżej francuskiej bułeczki do brzucha trafiło równie świeże i pyszne, wiejskie jajko, ale to już nie miało większego znaczenia.
Lubię zaczynać dzień koncentrując się na rzeczach małych. Pamiętając by wytarmosić koty domagające się jedzenia. By przeciągnąć się kilka razy i poczuć jak wielką przyjemność mi to sprawia. By wyjrzeć za okno i poczuć ciepło wschodzącego słońca. Każdy z takich elementów buduje wartość mojego codziennego życia. I to jest takie miłe odhaczać i spisywać w wirtualnym zeszycie wszystko co sprawia, że się uśmiecham.
Od dwóch dni jest mi " w środku" dobrze. Doskonale sobie zdaje sprawę, że jest to efekt ostatniej wizyty u psychologa i odbytych tam ćwiczeń. Miesiąc temu w obliczu całej sytuacji związanej z progresją podjęłam decyzję o skorzystaniu z tego rodzaju pomocy. Czasem lubię zmuszać się do rozmów w tym klimacie. Mobilizować się do dokładnego scharakteryzowania swojego stanu emocjonalnego, zdefiniowania odczuć i określenia "gdzie" w danym momencie się znajduję. Wtedy czuję, że się rozwijam w postrzeganiu siebie, świata, choroby i wszystkiego co staje na mojej drodze. A to jest dla mnie niezwykle ważne.
I tak sobie stąpam po ciepłej ziemi. Rozglądając się wokół, odwzajemniając uśmiech napotykanych co i rusz ludzi. Mierząc się z różnymi myślami i szukając światła w tej mojej codzienności.
W poniedziałek jadę do CO. Chcę zrobić burzę mózgów z każdym z opiekujących się mną lekarzy. Jeden działa właśnie tam. Do poniedziałku jeszcze jednak trochę, więc odkładam tę sprawę na półkę i dalej cieszę się długim, spokojnym i słonecznym (wbrew wszystkim prognozom) weekendem.
22 komentarze:
Powodzenia i nie poddawaj sie :-)
Eh Paula, Paula, zaglądam tu codziennie, nawet parę razy dziennie tak, jak do dobrej kumpeli:) U nas rano padał deszcz / w Chełmie/ , wiesz, gdzie to jest? a teraz świeci piękne słoneczko i jest przyjemne ciepełko i ogólnie jest fajnie:) i mogłoby być tak zawsze. Jak piszesz o wiejskim jajeczku, to aż mi wstyd, że ja często nie doceniam, że takie jajeczka mam na co dzień od mojej kochanej Mamy:)Gdybym bliżej mieszkała, miałabyś je codziennie. Całuski i buziaczki KOCHANIE:):)) Basia Zosiuk
Ech, słońce. Znowu mnie wzruszyłaś... Ale jest tak jak napisałaś. Gdyby życie było lekkie proste rzeczy nie cieszyły by nas tak bardzo. Piję właśnie wodę z miodkiem i kwasem jabłkowym i wysyłam ci wielkiego przytulaka:) I dobrego słonecznego weekendu:)
Jako się żekło..zagladam tu codzień . Zawżdy zanim na gościniec wyruszam . Teraz zadanie postawiłm sobie takie , aby Panience tuzin srebrnych tac przynieść..Za to będę wszelakie wszelakie karoce dzisiaj zatrzymywać i wpierwej o tak owe pytać , aby jak je już dostaniesz...sok był ładnie na nich przynoszony...
Bywaj i ciesz się tym co zwykłe , bo my tutaj te sprawy na nowo odkrywamy...
Glad Rycerz co się zowie!!
Boże, czytając tego bloga zaczynam widzieć coś czego dotej pory nie widziałam ale cały czas szukałam.... Zaczynam dostrzegać sens, to tak jakby doświadzczać czegoś nienamacalnego i niezwykle kruchego... Teraz coraz bardziej utwierdzam się w słuszności swojego wyboru i wiem że chce zostać psychoonkologiem... Dziękuje
Pau, dzięki za posta,dzięki za dzielenie się Twoim widzeniem poranka i świata. Niedostrzeganie piękna chwili to nasz grzech codzienny. Tym większy im jesteśmy młodsi, zdrowsi i bogatsi. Dostrzegać chwilę i cieszyć się nią, skupić uwagę tu i teraz, nie rozpraszając niepotrzebnie myśli to w istocie sens naszego życia. Cieszę się, że Ty to potrafisz.
Pozdrawiam gorąco Mb
dopiero pp przeczytaniu widzę, że to jajko:-) bo jak zobaczyłam, myslałam, ze to jakiś deser z brzoskwinią w środku:-)tak, cieszmy sie dalej pieknym popołudniem:-) R.
(PS: i zawsze podziwiam piekne czerwone paznokcie:-) właśnie spojrzałam na swoje, przydałoby się kolor odnowić;-) )
jedząc 7 - 10 żółtek dziennie i zjadając do tego ze 200 gram ubitej śmietany 30% - np z truskawkami (dla energii) pozbędziesz się choroby w ciągu kilku miesięcy
Rak nie cierpi żółtek
mogę ułożyć Ci dokładnie jadłospis ( od 10 lat odżywiam się tak jak trzeba ) Ale najlepiej , abyś udała się do lekarza optymalnego.
Tradycyjna medycyna i lekarze nie znają przyczyny większości chorób w tym raka , tak więc efekty ich leczenia są mizerne
Przekonałem się o tym 10 lat temu , na szczęście dałem sobie wtedy pół roku - sprawdzenia skuteczności innej metody leczenia (poprzez całkiem inne odżywianie)- i okazało się to strzałem w 10
oj, dziewczyny!
jesli kiedys cud by sie zdarzyl i bym sie z Paula spotkal, to chyba pierwsze (albo drugie), co bym zrobil, to siedzialbym z godzine przy jej stopach, by usunac wszystko z paznokci.
nic na ten temat nie pisalem, bo... ale... jak mozna FARBA (albo czymkolwiek innym) zaslaniac TAKIE PIEKNO?!
przeciez to nawet zdrowe nie jest...
cieszmy się z małych rzeczy bo wzór na szczęście w nich zapisany jest...wreszcie jakaś piosenka z sensem...jak już będziesz zdrowa, zdziwisz się, ale nie będzie ci się chciało tych croasantów. Odpoczywaj i zdrowiej kochana - ciągle z tobą i przy tobie wierna towarzyszka twojej przygody
Gorąco POZDRAWIAM !!!. Zdzisław.
http://www.youtube.com/watch?v=Z6b5wFqne80
ehhh nie przejmuj się mi też nikt nie chce zrobić mojego ulubionego jogurciku ze świeżych pożeczek;/ za to mój chłopak pamięta każdego dnia, by sobie kupić spotrową gazetkę wrrrrr i zasiąść do niej na kilka dłuższych chwil. Ale powiem Ci, że za to pamięta o Tobie, bo niemal każdego dnia pyta co tam u Pauli, bo wie, że czytuję Twoje wpisy:) Uwielbiamy Cie oboje i z całego serca wspieramy Cię w tej walce na poligonie życia. Ściskamy Cię bardzo ciepło.A w CO będzie dobrze, bo musi... asia & rafał
Dużo pozytywnej energii przesyłam z rockendrollowego Jarocina:)
Zuzanna
bede kolejna posiadaczka koszulki :) mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze:) wiem, ze ci ciezko, ale nie wyobrazam sobie na pewno jak bardzo. Moj chlopak, z ktorym jestem prawie od 3 lat, od paru miesiecy walczy z rakiem mozgu. Rowniez bardzo rzadko wystepujaca odmiana 1-2% przypadkow...do tego ma czesto przerzuty. Jest juz po jednej radioterapii i zaczyna kolejna serie jutro. Trzeba wierzyc, ze bedzie wszystko dobrze:) powoli bo powoli, ale sie uda:) pozdrawiam!
od prawie 6 lat ;) cosik mi sie pomieszalo z tymi datami;)
odsłuchaj koniecznie
http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=505
http://tiny.pl/hfn2n
Też już obecnie często tu zaglądam. Myślę, że gdybyśmy się kiedyś w jakiś sposób poznali, to postanowiłbym Cie na każdym kroku rozśmieszać. Tym jak czasem wyglądam i co gadam. Podobno nieźle mi to wychodzi;). Uśmiechaj się zawsze, wbrew wszystkiemu, wszystko i tak się musi udać. Pozdrawiam, Robert
Czasem mam ochotę zakląć szpetnie ale napiszę ładnie: niech ten śmieciuch już się odczepi ale w myślach to brzmi bardzo niecenzuralnie. To życzenie dotyczy Ciebie Paulinko i mojej córci....ech..niech on już ..........!!!
ależ brakuje mi tej Pauli:-(
Prześlij komentarz