Otwierając dzisiaj oczy nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że chyba czuję się ... całkiem normalnie.
Poważnie. W nocy nie przebudziłam się by łyknąć leki przeciwbólowe, więc poranny widok leżących koło łóżka, przyszykowanych wieczorem tabletek był powodem do lekkiego uśmiechu. Kaszel też mam zdecydowanie mniejszy.
Wykorzystując fakt, że w Bostonie piękne słońce, spędziłam dziś kilka godzin na mieście. Trochę musiałam rozruszać rozleniwione kości, trochę się przeciągnąć, trochę pooddychać mroźnym powietrzem.
Pokornie i ostrożnie patrze w przyszłość - jeśli chodzi o moje odczucia po zażyciu leków, ale cieszę się, że gdzieś jakąś częścią, krok po kroczku wracam do normalności.
To tyle. Krótkiego posta zagryzam sałatką i wznoszę toast szklanką świeżego soku. Ahoj!
11 komentarze:
Az cieplej na sercu to czytajac. Pozdrawiam serdecznie.
Sylwia, Anglia
Paula, trzymam za Ciebie mocno kciuki... wytrwałości!
kochana dziołcha z Ciebie:))
No widzisz! ;-)
Pewnie pierwsze zetknięcie z nowym lekiem spowodowało u Ciebie chwilowe osłabienie, ale tyle by było tego lenistwa ;-))
Zobaczysz, że będzie lepiej ;-)
gorące pozdrowienia z mglistej WAW!
YUUUUUUUUPPPPPIIIIIIIIIIIIIIiiiiii......!!!!!!!
A to dopiero początek...dobrego..
Glad Rycerz pozdrawia co mu się micha śmieje...!!
Paulinko
Ale miłe wieści!!!
Pozdrawiam i pozytywne myśli przesyłam
Stare, chińskie przysłowie (a może wcale nie chińskie, i wcale nie stare, ale na pewno bardzo mądre) mówi, że każda wielka podróż zaczyna się od małego kroku. Pierwszy kroczek za Tobą :) z tej strony ocenanu i kompa toast wznoszę zieloną herbatą! :)
cudownie!!!! Smacznego wszystkiego!!:)
Ja wznoszę toast kawą, ostatnio cos więcej niż zielonej jej piję. Czas wrócić na dobrą zielona stronę mocy ;)
no i świetnie Dziewczyno, teraz już z górki bedzie ;)
A my razem z Tobą świętujemy:))a mówiłam że będzie dobrze:))))
Prześlij komentarz