poniedziałek, 14 lutego 2011

Bardzo się zżyłam z otaczającymi mnie ludźmi. Tęsknię za rodziną, przyjaciółmi i swoim domem, ale jak pomyślę o tym, że już za 18 dni mam się spakować i wrócić - czuję się rozdarta. Żal trochę ściska serce. Ale to chyba całkiem normalne. Niezależnie od tego gdzie się udajemy, zawsze nam smutno opuszczać miejsca, po brzeg wypełnione przyjemną atmosferą i domowym ciepełkiem.

Z drugiej jednak strony, nie mogę przestać układać planu na dni, zaraz po przylocie do Polski!
Po tym jak wyściskam swoich rodziców, rodzeństwo, futrzane dzieci i przyjaciół, czeka mnie sporo pracy. Czuje się całkiem silna i zdecydowanie gotowa by sprostać marcowo - kwietniowym założeniom, tym bardziej, że niemal każdą chwilę wykorzystuję tutaj na odpoczynek, spacery, ćwiczenia.
Co do ćwiczeń - korzystam z faktu, że w Bostonie znajduje się główna siedziba szkoły tai chi YMAA i chodzę na zajęcia. Jestem tak szczęśliwa z tego powodu, że ciężko mi to opisać. Nowi ludzie, nowi instruktorzy, mistrz Yang (!!!) są postaciami nieocenionymi. Bardzo doceniam fakt, że spotykam ich na swojej drodze. I bardzo się tym ekscytuje. :)

Jestem bardzo szczęśliwa. Mimo, że walentynki spędzam sama (choć towarzystwo dwóch włochatych dżentelmenów Buchiego i Munchiego nie ma sobie równych) czuję w sobie duży spokój i promieniujące ciepło. Trzymam się tego i z pogodą ducha spoglądam w najbliższą przyszłość.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Gdzieś spóźnione...ale Tutaj jeszcze aktualne....

Happy Valentine`s Day !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Wracaj, wracaj...Planowanie masz na 5+ !!!

Myślę że wszystko zdołasz sobie poukładać , oraz że jak zwykle mając racje....Wiem że jak zwykle...Wszystko będzie dobrze !!!!!!!!!!!!!!!!!

Hugs & Kisses........po koleżeńsku...łoczywiście ..

Glad Rycerz co na gościńcu nawet zakochanym dziś odpuszczał

pisze...

W Bostonie zostawisz kawałek serca, tak jak ja zostawiłam w Filadelfii... I ta miłość się nie kończy, zawsze się tęskni :) A to takie przyjemne uczucie, że jeszcze gdzieś na ziemi masz swoje drugie miejsce :)
Delektuj się zimą, słońcem i swoimi aktywnościami, ładuj bateria, żeby wystarczyło Ci do następnej wizyty za wodą :)

Gosia pisze...

Paulina,


Odwiedzialam po raz pierwszy Twojego bloga.Temat bardzo (niestety) bliski mojemu sercu.W skrócie.W lipcu ubieglego roku u mojego brata zdiagnozowano raka jelita grubego.W tej chwili przerzuty pojawiły sie na płucach i wątrobie.Widziałam na stronie NCI testy kliniczne nowych leków przy tym typie choroby z przerzutami.Oczywiście bedzie brał teraz chemie w Polsce bo nie ma na co czekać .Wolę jednak na zimne dmuchac i za wczasu dowiedzieć się jak wygląda procedura dostania się na takie testy.Gdybyś znalazła chwilkę albo dwie proszę o mail w tej sprawie na mowoc@interia.pl.Z góry dziękuje serdecznie i przepraszam ,że zawracam Ci głowe! Powodzenia w walce!

Prześlij komentarz