środa, 23 grudnia 2009


Peace please!

Kochani z okazji Świąt życzę Wam wszystkiego dobrego.Spokojnych i miłych chwil,w ciepłej atmosferze.Zdrowia(bo czegóż ja mogę Wam życzyć!),uśmiechu(a jak!),odnajdywania szczęścia nawet w ciężkich chwilach.Żeby każdy z Was mógł wydreptać swoją wymarzoną ścieżkę,żeby życiowe sople rozpływały się z dotykiem promieni słońca,żeby każda chwila była Waszą wygraną.
Żeby wierzyć w to, że niemożliwe jest niczym,a każda gwiazda może być Wasza-jeśli się tylko po nią sięgnie.Żeby zrozumieć o czym mówi wiatr,żeby czuć się jak lecący żuraw,uwolnić się od natręctw i zawiłych myśli.
Miłości,pokoju i serdeczności,choć tych,śmiało mogę powiedzieć ,Wam nie brak.
Całuję wszystkich mocno i jeszcze raz bardzo bardzo dziękuję za to co dla mnie zrobiliście i dalej robicie.Anioły moje stróże - wesołych świąt!


O,i życze Wam jeszcze zdrowej pau,mogę? :)


czwartek, 17 grudnia 2009

JUHUUUUUUU!


Korzystam z okazji i okupuje jakiegoś kompa w kafejce internetowej.Byłam rano.
Odebrałam.Wyszarpałam świstek papieru,a na nim notka o tym, że moja choroba jest stabilna!Dropsy jak były tak są ale przestał dziad rosnąć.Przestał się rozwijać.Przynajmniej póki co.
Bardzo się cieszę z takiego wyniku,bo (UWAGA!) był przecież miesiąc(licząc od wrześniowej tomografii), w którym nie brałam żadnych leków!!!
Więc rączki do góry,cieszymy się wszyscy razem,kręcimy aniołki na śniegu(czyż nie jest cudownie?) a ja w nagrodę lecę kupić kilo ekologicznych marchewek! :)
juuuhuuuuu!

wtorek, 15 grudnia 2009

Dziś bez fotki i na szybko.

Większość dnia spędziłam w centrum onkologii.Badania krwi,oczekiwania na tomografie,drobne formalności.Najważniejsze, że badanie już za mną.Teraz część bardziej stresująca-wyniki.Otóż wyniki odbiorę w czwartek...

Boję się...wiecie czego?
Nie,nie tego, że będzie ze mną źle.Ze mną będzie dobrze,niezależnie od tego co te badania pokażą.Już jest dobrze.Podobno.
Boję się paniki,w razie nienajlepszych wieści.Rzecz jasna(choć może nie do końca) nie nastawiam się na czarny scenariusz.Na nic się nie nastawiam.Bo tak najłatwiej.Najrozsądniej.Najbezpieczniej.
Najbardziej boję się paniki,która może wkraść się w umysły otaczających mnie ludzi.Boję się ,bo nie wiem czy jestem na tyle silna(na dzień dzisiejszy) aby móc rozwiać czyjeś wątpliwości. Boję się słabości innych bo nie wiem jak im zaradzić.Jest taki sposób?Może wystarczy sie uśmiechnąć?Nie wiem.

Co by się nie działo,to się nie bójcie.To wtedy ja przestanę.I będziemy wszyscy szczęśliwi.Dobra?To uczciwy deal?To tak na wszelki wypadek :)


Cieszy mnie fakt, że te poupychane myśli co niekoniecznie lubią wyskakiwać na zewnątrz-ujrzały światło dzienne.W końcu.W głowie robią sajgon,więc niech se siedzą tu na blożku.
Mimo lekkiej ganianiny, która zakradła się do mojego życia codziennego,czuję sie rewelka.
Ćwiczę,medytuję,jem.Ooooo psze Państwa-jem, słowo honoru!Zasysam.Wszystko co się rusza.Rusza,pachnie,kusi wyglądem.Oczywiście dalej stosuję się do dietki.
Teraz leżę,ciepełko w środku,cisza w domu,dwa koty na brzuchu i moje dwadzieścia parę wypierdków :)
No i uśmiech oczywiście.Bez tego to rzadko ostatnio!

poniedziałek, 14 grudnia 2009


Mrozek.


Kolejne dni,a z każdym coraz większy mróz.W powietrzu czuć święta.W centrach handlowych prezentowy szał ,przed którym chyba staram się uchronić.Przeraża mnie taka ilość ludzi w jednym miejscu.Póki co,wolę mokotowski kącik.
Majkel na wyjezdnym,a ja ganiam to tu to tam załatwiając różne rzeczy,studiując i spotykając się z przyjaciółmi.Skutecznie wypełniam sobie czas by nie myśleć o zbliżającej sie tomografii płuc.Tak,15 grudnia wycieczka do ursynowskiego CO.Samego badania się nie boję,bo oprócz litra kontraściku i spędzenia kilku minut w "tomografowej tubie" nie dzieje się tam nic ciekawego.Gorzej będzie gdy dzień,bądź dwa dni później trzeba będzie odebrać wyniki.
Taaaaaa.
Ale.Ale ale,podczas terapii Simontona(którą polecam każdemu choremu!) nauczyłam się jakoś z tym radzić.Staram się nie myśleć co będzie w przyszłości,nie rozpamiętuje rzeczy które już za mną.Skupiam się na tym co dziś,co teraz ,co już.I choć dziwne myśli czasem przychodzą,tooo trzeba je rozgonić.Światłem,zajęciem,rozmową,medytacją.Czymkolwiek.By nie krążyły nad głową jak stado sępów nad ucztą hien.
W styczniu jadę na konsultację do Bostonu.Będziemy podejmować decyzję co dalej,jak ma wyglądać mój plan leczenia-bardzo zależny od wyników badań.Lekarze są ciekawi mojej kondycji,przebiegu kuracji Sutentem,stanu mojej pooperacyjnej blizny,tego co w środku i co na zewnątrz.
No i tyle.Koty szaleją,ganiają,rozrabiają.Turlają,zrzucają.I wydają dziwne dźwięki.Może takie przedświąteczne?Wigilia zapowiada się bardzo rodzinnie.To był dla nas ciężki rok,ale ale,jesteśmy cały czas razem co jest dla nas nie lada powodem do wielkiej radości.

Dobra,idę ogarnąć nieustające ssanie w moim żołądku.Nie mogę stracić na wadze.Mama by była niepocieszona :)
calus!

niedziela, 6 grudnia 2009





Dietka.


Kolejne dni upływają dość spokojnie,choć wiele się ostatnio dzieje w moim życiu.
Spokojnie,może przez stan harmonii,emocjonalnej równowagi...tam...w środku.
A plan napięty bardzo,i bardzom rada,że tego fizycznie i psychicznie nie odczuwam.Zmęczenia w sensie.
Dwa czy trzy tygodnie temu poznałam pewną wojwoniczkę ,której notabene oblicze ukażę pewnie już wkrótce.Wojowniczkę ,która sprawiła ze mój proces zdrowienia stanie się jeszcze lepszy.Będzie dokładniej dopracowany.Nabierze rozmachu.Stanie sie realniejszy niż dotychczas.
Za sprawą właśnie tej dziwczyny...nazwijmy ją K-fighter,trafiłam w miejsce bardzo istotne.

Vimed.
"Centrum medyczne VIMED to pierwszy w Polsce ośrodek wczesnej profilaktyki zdrowotnej oparty na idei optymalnego dostosowania diety pacjenta do jego indywidualnego genotypu. Misją VIMEDU jest zapobieganie chorobom oraz rozwiązywanie problemów zdrowotnych, a także dotyczących urody i samopoczucia pacjentów. Stosując unikalną diagnostykę ukrytej nietolerancji pokarmowej konsultacje medyczne i dietetyczne oraz najnowocześniejsze zabiegi fizjoterapeutyczne VIMED zyskał uznanie setek pacjentów, którzy znaleźli tu rozwiązanie swoich skomplikowanych, często uciążliwych i przewlekłych problemów."
W czwartek pobrano mi krew.Dokładne,specjalistyczne badania,a w piątek odbyła się konsultacja z panią Lidią Trawińską.
Przedstawiono mi 150 najczęściej spożywanych przez nas produktów.Spośród nich,na podstawie wcześniej zrobionych badań krwi,wybrano te których jeść nie powinnam,które mogę chapnąć od czasu do czasu,i te które nalbardziej służą mojemu organizmowi.
Dieta, na której byłam dotychczas była bardzo słuszna.Niemniej jednak wkradła się do niej rutyna.Część produktów zalecono mi odstawić,zacząć sięgać po nowe.Wymaga to większej uwagi w moich kuchennych podbojach,więcej skrupulatności. Planowania.Ale to rzecz żadna,bo ma mi to pomóc.Sprawić,że będę się czuć jeszcze lepiej niż do tej pory!Ma tak wzmocnić mój układ immunologiczny,że potnie śmieciucha na kawałki.W dużym skrócie, rzecz jasna.
Poza tym na konsultacji usłyszałam, że mam bardzo silny organizm.Może to zasługa mojego trybu życia?Może Waszych zaciśniętych kciuków.Może kilku innych czynników,a może wszystkich na raz.
Najważniejsze dla mnie jest to,że kolejny raz trafiłam na ścieżkę,którą idąc, znów zrobię kilka kroków w kierunku zdrowia.Pięknie,co?

Klinika Vimed zgodziła się wykonać mi wszelkie badania,konsultacje i zabiegi za darmo,w ramach akcji "Sprzątnij śmieciucha".Mogę ich więc oficjalnie nazwać rakatakującymi osobnikami!Nie ukrywałam łez wzruszenia.Niski ukłon w stronę kliniki,i Pani Lidii,czapka z głowy,całuję w rączke i takie tam.Uprzejmości. :)
Wielkie dzięki.Naprawdę wielkie.

wtorek, 1 grudnia 2009

Koncertowo.

W ramach terapii muzyką i wdrażania cotygodniowego elementu rozrywki jutro wyruszam na KONCERT PREMIEROWY "PIGS_JOYS AND ORGANS" Jacka Lachowicza.Wszystkich zainteresowanych jego muzycznym kunsztem gorąco zapraszam- ja,o!
Koncercik W słynnym CBA(Centralny Basen Artsytyczny) ul. M. Konopnickiej 6
Środa,2 grudzień ----> start godz.20:00

więcej info --- http://www.myspace.com/jaceklachowicz