poniedziałek, 22 czerwca 2009

Świadomie żyć.

Mile mijają dni po tak miłej wiadomości.Trochę się bałam tego badania.Co nie umniejsza mojej wiary w zwycięstwo.O nie!Ale czasem człowiek się boi.Strach to calkiem ludzkie uczucie,czyż nie?Choroba też czasem walczy,tez nie chce się poddać-zdarza się że na efekty pracy jaką jest powrót do zdrowia(bo wbrew pozorom to jest bardzo ciężka praca!)trzeba czekać o wiele dłużej niż w moim przypadku.Świadomość tego czasem nasuwa dziwne myśli... Ale walczyć sie okazuje całkiem opłaca...ale nie o tym dzisiaj. Kurcze wiecie co?dawno nie byłam tak szczęśliwa.Z czego się cieszyć gdy czlowiek ma to świństwo w sobie?Z każdego zdarzenia,każdej chwili jaką przeżywam w swoim teraźniejszym życiu wysysam co tylko można.I nie dlatego że boję się że nie wiem ile jeszcze mam czasu.Może i nie wiem.Ale czy Ty wiesz?wiesz ile Ci zostalo?To nie istotne.Wysysam "smak" naszego istnienia bo o ile przyjemniej jest tak żyć!!O ile przyjemniej jest teraz słuchać muzyki.O ile przyjemniej jest tańczyć na ulicy gdy wszyscy patrzą na Ciebie jak na wariatuńcia!O ile przyjemniej jest spotkać kolege czy koleżanke z liceum.Jak bardzo milo jest usłyszeć osobę której nie słyszalo sie rok albo dwa.Jak też cudownie jest siedzieć w domu,cichym i spokojnym.A przez otwarte okno czuć unoszącą sie woń bzu i jaśminu.Widzieć jak kot wyszperał ze śmietnika opakowanie po łososiu...Jak kadzidło sie pali a dymek spokojnie unosi się do góry.siedzieć z kompem na kolanach tak jak teraz i trzymać nogi na stole....Jak luby dzwoni i "raportuje" co słychać.Spacerować wśród żoliborskich drzew falujących na wietrze.Czuć ten wiatr i usłyszeć co mówi..Cieszyć się widokiem tęczy.Pić "hot-ginger".Oglądać zdjęcia znajomych i ich bąbelkowych potomków.Patrzeć jak wokół kwitnie wszystko i zdać sobie z tego sprawę... Pomijam formalności w związku z wylotem,z operacją,badaniami,...każdego z nas spotykają przeszkody,bądź rzeczy które kontrolować trzeba.No niestety trzeba Koniec kropka.Ale na litość Boską jakie to jest teraz przyziemne!
Czy już mówiłam że kocham żyć? Mam szczęście...mam naprawde duże szczęście że uczę się żyć świadomie !Spróbujcie i Wy...!!

czwartek, 18 czerwca 2009

Ha!
Ha!Panie śmieciuch!Mówiłam że Ci pokaże!Ha!Pokaże Ci jeszcze więcej!
Skacze do góry(no prawie) a po ciele przechodzą dreszcze!Wyniki CT otrzymałam szybciej niż przypuszczać można było.Śmieć mój zmniejszył sie jeszcze o 15 % przez ostatnie 6 tyg.Ha!W lewym płucku guzków już nie ma!Ha!W prawym jeszcze są ale tylko dwa,ha!3 milimetrowe-toż to pryszcze jakieś!Im też pokaże,ha!Lecę Ha!-hać dalej.Scisków moc!

środa, 17 czerwca 2009

Tomografia.
Walczę z tym świństwem dalej.Sił mi nie brakuje,uśmiech często gości w życiu codziennym,a pielęgnacja organizmu ciągle trwa:)Jednak co jakiś czas przychodzi kolej na badania kontrolne i np. CT(tomografia komp.)Wiąże się z tym wiele różnych rzeczy!Oprócz przemiłych pogaduszek z innymi pacjentami na korytarzu(bo co można innego robić czekając 3 godziny na badanie) są i inne atrakcje.Otóż plastykowe kubeczki,proszę bardzo cała góreczka na baniaku stoi i czeka i się trzęsie z niecierpliwości .Weź mnie!Mnie weź!- krzyczą,drą się w niebo głosy.Spokojnie weźmie każdy!Do tego przemiła Pani w fartuszku z dzbanuszkiem gorzkiego kontrasto-drinka.Kto życzy?Aaaa każdy,jakże by inaczej!No to siup! jeden,drugi.I chlust trzeci,a czwarty za tych co na morzu.Jeszcze tylko minutka czekania(w zasadzie to 1h20min),i na badanko.Metalowe rzeczy zdjąć,na łóżeczko i do tuneliku.Ziiiiiuuuuup w jedną,ziuuuuup w drugą,jeszcze troche kontraściku tym razem do żyłki-tak dla urozmaicenia,i znowu dwa razy "ziuuuuup".Po badaniu,Pani posiedzi 20 min,na wszelki wypadek(może być całkiem niemiła reakcja organizmu na te kontrastowe coś).Dobrze dobrze posiedze....ale w bufeciku bo zołądek to mi do krzyża przyrósł.Pędem biegnę i zamawiam.Matulka przyjechała żeby było raźniej.Lubimy te wspólne szpitalowo-bufetowe obiadki.Uszy się trzęsą ale zajadam.Wciąż muszę pilnować wagi.Nie mogę pozwolić sobie aby opuszczać jakiekolwiek posiłki bo szybko bym schudła.Tego nie chcemy,muszę mieć dużo sił-by działać.Zjedzone.Szybko wracam na wyjęcie wenflonika,i koniec.Ufff mogę wracać do domu.
W myślach odtwarzam scenkę jaka zaszła wciągu dnia:
Moja Pani doktór kochana jakochańsza,przytloczona pracą i losami pacjentów mówi:
-Jakoś mam doła dzisiaj,a Ty?
-Nooo... ja to nie bardzo Pani Doktor!
Uśmiecham sie i wsiadam do Białej Strzały(autko me kochane).Żolek czeka.A tam dom i dwa futrzaste aniołki lubiące otwierać lodówke i uciekać ze sznurem paróweczek.
Wynik CT w przyszlym tygodniu...

niedziela, 14 czerwca 2009

Filmik koncertowy!
Ludki ludziki zarchiwizowały nawet koncertowe wydarzenie!
http://www.pomagam.info/fe-fighters-dla-pauliny/


U w a g a w z r u s z a j ą c e! :)

sobota, 13 czerwca 2009

Mijają dni.
Mijają dni a we mnie coraz więcej spokoju.Nie wiem skąd.Ale całkiem mi z nim dobrze.Cały czas pracuję nad swoją duchową i energetyczną sferą życia.Cisza jest bardzo przy tym pomocna.Od rana dudniące o parapet krople deszczu wprowadzają w domu senny nastrój.Koty chętnie z tego korzystają.Nawet Buks-poeta (pies mojej sis) nie przeszkadza im w tym żeby pozwijać się w puchate kłębki.A ja leżę i myślę.Ale nie za dużo.No bo po co?Kolejny raz dochodzę do wniosku jak fajnie jest osiągnąć stan,w którym cieszę się z tego co mam-tu i teraz.Z tego kim jestem,co czuję,jakich mam przyjaciół i ile w teraźniejszym życiu miłych rzeczy mnie spotyka!Gesty wielkich osobistości,sylwetek które dla wielu stały sie niezapomnianym autorytetem-ich zainteresowanie moją historią jest czymś wielkim!I równie ważnym jak Wasze wsparcie...Może właśnie po to są choroby.By zaznawać tych miłych rzeczy.By rodzinne więzi były tysiąc razy mocniejsze.By głośno mówić o tym, o czym nigdy się nie wspominało.By móc uwierzyć w ludzi.I wierzyć w nich już zawsze.By cieszyć się z przelatującego nisko samolotu.By być sobą.By robić to czego potrzebujemy-a może potrzebowaliśmy od bardzo dawna?By uśmiechać się na widok tęczy nad warszawskim Żolkiem.By spotykać się z przyjaciółmi których nie widziało się od dwóch,czy dziesięciu lat.By śmiać się z Retrivera niosącego w pysku siatkę kajzerek.By dostrzegać w życiu to co niesie radość.I tej radości się poddawać.Poddaję sie jej bez namysłu...I odlatuję :)

środa, 10 czerwca 2009


Czad! i chorobowe przyjemności!

Ten post może się wydać niektórym dość kontrowersyjny,bo jak można cieszyć się z pewnych okoliczności choroby...ale okoliczności te ja pokochałam.Od kilku tygodni obserwuję świat,ludzi i to co się dzieje wokół i siedzę jak ta głupia z kartką na kolanie...siedzę i spisuję ,nie przestając się uśmiechać ani na minutkę,swoje chorobowe korzyści.Czy spotkaliście kiedyś milion swoich znajomych na raz?MILION!!!ja tak -wczoraj! Czy Wam kiedykolwiek skrzydła wyrosły,tak szybko że nawet nie zorientowaliście się kiedy nauczono Was latać?Ja się wciąż unoszę po wczorajszym wydarzeniu,po wczorajszym przypływie ludzkiej miłości i wsparcia,po tym jak kolejny raz się przekonałam jacy ludzie są wspaniali!!Nie wiem na co bilety kupione do Bostonu kochanego,skoro wrzuciłabym siorke na plecki i fruuuu poleciała hen przez Atlantyk,do lekarzyków oczekujących i zniecierpliwionych kiedy to będą mogli wyciąć gościa i pograć nim w Zośkę.Też bym pograła.Chyba każdy z Was by się przyłączył ...tak tak,mam Cie śmiećku na widelcu już nawet nie chce mi się twojej nazwy pisać z wielkiej litery.Boisz sie maleńki,ja wiem też się bałam ale co zrobić.Ja piszę tę bajkę,gościłeś przez chwilę no i czas zabrać swoje cztery.Najwyższy czas:)
Ludki ludeczki nie wiem jak Wam dziękować za wczoraj.To było coś cudownego.Długo walczyłam ze sobą żeby sie nie rozbeczeć.Ale udało się,choć łezka w oku nie przestawała się kręcić.Był CZAD!Kolejka oszołamiająca.Bardzo dziękuje i wielkie,w i e l g a c h n e pokłony w strone tych którym niestety nie udało sie wejść do środka,a bez mrugnięcia okiem wrzucali cegiełki do kufelka!Jeteście nieprzyzwoicie cudowni!!!Wszyscy!Bez wyjątku!!!
Dziękuję WSZYSTKIM ARTYSTOM:Pono(lewa na górze! :] ),Ani Dąbrowskiej,Kasi Nosowskiej,Marcinowi Żabiełowiczowi,Tymonowi Tymańskiemu,Radkowi Łukasiewiczowi,Asi Wrońskiej.Czesiowi bardzo dziękuję ,Andrzejowi,Wojtkowi i JAAAAACKOWIII !!!!!Jesteście kochani!!
Czuć było wielkie serce uczestników i organizatorów koncertu!Mocne ściski dziękczynne dla pracowników klubu Powiększenie!!
BYŁO WSPANIALE,CHOĆ BRAKOWAŁO MI CIEBIE KOCHANIE!BARDZO BARDZO TĘSKNIĘ! <3

Z koncertu uzbierało się 22 .000 zł!!!!Jak to jest ratować komuś życie?!?!?!?!:)




wtorek, 9 czerwca 2009


el koncerto!
Wielki dzień i wielkie wydarzenie.
Tak samo jak wielki jest mój guz,tak wielką figę mu pokażemy:)Niech dowie się gdzie jego miejsce!Był czas jego śmiechu-pośmiejmy się i my!! Powiemy rakowi gdzie raki zimują!!
Fe-fighters wojownicy nie z tej ziemi!!Serdecznie zapraszam do strefy pozytywnych wibracji!!
KLUB POWIEKSZENIE ul.Nowy Świat 27 godz.20:00!!!

niedziela, 7 czerwca 2009


Niedziela.
Potrzebuję dnia w którym odpocznę i się wyciszę.Wszelkie działania mające na celu nagłośnić moją prośbę o pomoc,są owszem bardzo ważne-ale i wyczerpujące.Nie mogę zapominać o tym że jestem chora(choć bardzo bym chciała),a tym bardziej nie wolno rezygnować z rzeczy które pomagają mi wyzdrowieć.Dziś więc dzień domowego leniuszka.Relaks,odpoczynek,cisza i spokój są bardzo istotne w każdej chorobie.Dziś absolutna regeneracja.
Cieszę się że mogłam uczestniczyć we wczorajszych imprezach.W głębi serca gdzieś chowa się jednak poczucie żalu,że mogłabym być już za oceanem.Operacja została ponownie odłożona.Paradoksalnie potrzebujemy jeszcze trochę czasu,jeszcze trochę pomocy a i może jakichś niusików z nfz'u.Jakiejś najmniejszej informacyjki,która pozwoli wierzyć w to że operacja będzie mogła sie odbyć już niebawem!Michał już w Bostonie.Przełożenie jego biletu byłoby zbyt kosztowne.Mimo,że koty-rozrabiary dokazują i domagają sie pieszczot,to troche pusto w domku.Za pusto.
Tęsknota lubi o sobie przypominać.
Na szczęście przyjaciele w koło.O rodzinie nie wspomnę a z chmurzastego i deszczowego dnia robi się całkiem sloneczny. Anioły działają.Nie będę przeszkadzać.:)

sobota, 6 czerwca 2009

Wielki piknikowy dzień!!!
Piękna pogoda i piękny dzień.Dzień wydarzeń piknikowych.Kępa potocka oblegana dziś przez przyjaciół i rodzinę zbierających pieniążki,roznoszących ulotki i zapraszających na koncert.Nie mogę uwierzyć że ludzie mają w sobie tyle siły i dobrych chęci że bez mrugnięcia okiem angażują się w to całe "zamieszanie".A jednak to dzieje się naprawdę.Ja jestem,tu i teraz, żyję i zrobię wszystko by żyć długo...Duże pozytywne emocje mnie czekają w ten piknikowy dzień.Dużo wzruszeń i miłych chwil.Jadę pomagać tym co pomagają!!
Wszystkich chętnych serdecznie zapraszam na pikniki na Kępie Potockiej-jeden Olimpijski a drugi Urodzinowy-Mamastudio obchodzi 8 jubileusz( związku z akcją charytatywną "Sprzątnij Śmieciucha" odbędzie się na nim loteria z nagrodami!!!).Do zobaczenio-usłyszenia! :)

MamastudioOpenAir! czyli tradycyjny piknik na trawie z okazji 8 urodzin mamastudio i miedzynarodowego dnia matki.Odbedzie sie na Kepa Potockiej na Zoliborzu. Uwaga! Tym razem na odcinku Bielanskim, na rogu ul. Podleśnej i Gwiaździstej.

piątek, 5 czerwca 2009

TV Pomaga!

Dziękuje wszystkim za duże zainteresowanie.Nabieram wiatru w żagle!
Aktualności z tv:

http://www.tvn24.pl/2234098,12690,0,0,1,wideo.html

poniedziałek, 1 czerwca 2009



FE FIGHTERS!!!!



Kochani!Kolejny raz przekonuje się jacy jesteście WIELCY.WiELGACHNI na potęgę!Otóż wielkie rzeczy będą się dziać,a to za sprawą działań i pomysłów rodziny i naszych przyjaciół.Tak się stało że śmieciucha nie lubi jeszcze pare osób!
Nie lubi,i pomoże się go pozbyć.Uwaga uwaga!!!Odbedzie sie wielki koncert!Wielki kochany koncert na którym wystąpi grupa artystów.Łączący się w celu i zrzeszeni w nazwie FE FIGHTERS!Zapraszam wszystkich, którzy chcą mi pomóc do klubu Powiększenie, ul. Nowy Świat 27, we wtorek 9 czerwca o godzinie 20.00. Pokażmy wszystkim gdzie raki zimują! Będąc uczestnikiem tego wydarzenia możesz przejść na dobrą stronę mocy i sprzątnąć śmieciucha razem ze mną!Każda cegiełka,każda złotóweczka zwiększa moją szansę powrotu do zdrowia!!!Tymon Tymański, Ania Dąbrowska, Pono, Czesław Śpiewa, Andrzej Izdebski, Jacek Lachowicz , Wojtek Bubak,Kasia Nosowska i Pustki spotkają się na jednej scenie i podczas jednego wieczoru zamienią się w Fe Fighters-wojowników!!!
Dochód ze sprzedaży biletów w całości przeznaczony będzie na moje leczenie i rehabilitację. Minimalny koszt biletu-cegiełki to 15 zł!!!!Gorąco zapraszam!!!!!

Dziękuje wszystkim za wsparcie i wspaniałą inicjatywę.Dziękuje JAcku!Dzięki Ci Kasiu M.!Dziękuje wszystkim artystom którzy zgodzili się wziąć udział w tym wielkim dla mnie i ważnym przedsięwzięciu!Dziękuje rodzinko i dziękuje Wam moi przyjaciele za to że jesteście w tym wszystkim razem ze mną!