poniedziałek, 22 lutego 2010
Słońce.
Wreszcie.Razem z topniejącymi śniegami,spadającymi soplami (uważajcie
Kochani bo z nimi nie ma żartów!!!) wyjrzało zza chmur uśmiechnięte słońce.Wszyscy na nie czekaliśmy,choć pojawiało się co jakiś czas,to jednak temperatura ostatnich dni sprzyja wiosennym klimatom.Czapa jaszcze na głowie,szalika nie zdejmuję bo to okres "godów" jeśli chodzi o bakterzyska i wirusy.Wbite do tej swojej łepetynki mam na zaś ,że z odpornością to tak na granicy przyzwoitości czasem stoję,a wystarczy jeden wyskok panny z mokrą głową i tydzień w łóżku gotowy.
Weekend minął pracowicie(ha!pięknie co?),ale było i miejsce na zjazd rodzinny,który to miło bardzo wspominam.Fote wrzucam rzecz jasna,jedna z moich ulubionych!
Czuję się dobrze,choć jak tak poganiam kilka dni( jak w sobotę i niedzielę) to mam ochotę poleżeć troszeczkę,posiedzieć na ławce w parku,nic nie musieć,nic nie pamiętać,wzbić się w powietrze i pobaraszkować z wiatrem.
W głowie coraz częściej obrazy zbliżających się ciepłych pór roku.Pikników w parku,spływu z Faderem,Mamkersem i resztą ferajny(bo taki chyba w planach) i innych sielankowych przygód.Organizm cały wtedy odżywa,więcej świeżych owoców pod ręką,warzyw cała gama a urozmaicenie w mojej diecie,nie dość że jest bardzo ważne to jeszcze rekompensuje ...pewne ograniczenia.Rozmarzyłam sie troszku.
8 komentarze:
Glad Rycerz jak zawsze zagląda i jak u Waćpanny newsy dobre są,to on już wie,że jego dzionek tez do dobrych sobie zaliczy....Pozdrowiona bywaj Panno i pamiętaj...."rilax"...
Hej Paulina,
czytam Twojego bloga od dłuższego czasu i patrząc na Ciebie na zdjęciach, raz chyba widziałam wywiad w tv, to mam wrażenie, że to że jesteś chora, to jakiś wielki żart. Wyglądasz rewelacyjnie, zdrowo, gdyby ktoś mi powiedzial, że masz nowotwór z przerzutami, bym się tylko zaśmiała. Zdaję sobie sprawę, że to wynik braku chemii, ale i tak wyglądasz super!
Wierzę, że uda Ci się wyzdrowieć i trzymam kciuki mocno :)
takiego ewidentnego braku chemii to niestety nie mam,bo łykam sutentowe toxic tablety,ale racja-skutkow ubocznych jest o wiele mniej niz przy chemii dozylnej.To co chcialam napisac-dzieki za mile slowa,mysle ze moja forme zawdzieczam w glownej mierze diecie! Sciskam mocno i jeszcze raz dziekuje za cieply komentarz :)
Paulinko
Pilnie obserwuję Twój blog i gdy piszesz radośniej to jest mi od razu cieplej na duszy.Nadchodzi wiosna,a z nią słońce ,które dodaje optymizmu.
I tego Ci życzę.
Pozdrawiam
ano wiosną powiało i optymizmem :) Moja droga, ja to jestem Ci winna książkę (słowo się rzekło, ale spotkać się jakoś nie udało). W gabinecie 30 będe 3 marca i jak się da to zostawię książkę, z poleceniem przekazania do rąk własnych :) ale i tak daj znać jak będziesz w CO. BTW odkryłam blog autora w.w książki - ciekawy i momentami zabawny www.marcin.bruczkowski.com Polecam i pozdrawiam Lilaneko
Paulo, życzę dużo zdrówka, uśmiechu i realizacji życiowych planów, ja też żyję z chorobą, co prawda nie taką jak Twoja, ale mam cukrzycę, też mam ciężko, ale też pokazuję, że z chorobą można żyć, zajrzyj do mnie na bloga - www.pjaszczuk.blogspot.com . Pozdrawiam i życzę miłego dnia
Pau kazda metoda jesli tylko pomaga jest skuteczna, zreszta masz w sobie tyle pozytywnej aury! pozdrawiam
Paulinko
Jak miło było Cię zobaczyć wczoraj w telewizorze.Wyglądasz pięknie!
Pozdrawiam
Prześlij komentarz