czwartek, 31 marca 2011

Mam wrażenie, że cierpię na chroniczne niedospanie. Te wariackie podróże mogą mnie w przyszłości lekko nadwyrężyć, ale póki co, bez wyrzutów sumienia wszystko nadrabiam drzemkami w ciągu dnia.
Szczęśliwie wylądowałam, zdążyłam już troszkę odsapnąć (ale tak tylko troszkę).
Rzeczy, którymi się aktualnie zajmuję mam co nie miara. Moje życie nabiera coraz większego tempa co jest wspaniałe, ale i może stać się niebezpieczne. Grunt - przypatrywać się temu uważnie, pilnować sygnałów wysyłanych przez ciało. Póki nie zapali się bynajmniej żółte światło, mogę korzystać z pięknej pogody i poddawać się nurtowi tysiąca pomysłów siedzących w głowie.
Przyjemne to bardzo.
Jutro Kwiecień wedrze się do kalendarza. Coś czuję, że to będzie dobry miesiąc.

wtorek, 29 marca 2011

Siedzę właśnie na lotnisku Washington Dulles i nie mogę przestać myśleć o tym jak miło będzie położyć się w łóżeczku. Jeszcze jedynie 15 godzin... Potwornie chce mi się spać, może dlatego, że w Polsze już północ.
Wszystkie kontrolne badania poszły gładko, wyniki w normie. Kontrola bardziej pro forma, by sprawdzić czy wszystkie organy w środku dają radę.Dają.
Odebrałąm kolejną porcję leków i ulotniłam się z kliniki.
Wniosek jeden. Organizm mam silny jak diabli.
Lubię takie podsumowania.

poniedziałek, 28 marca 2011


I minął miesiąc. Miesiąc od ostatniej wizyty w NIH. Dziś rano zwlekłam się z łóżka, niechętnie rozstając się z wtulonymi kotami. Szybki prysznic, pakowanie trochę na oślep, paszport, książka, portfel, komputer i legitymacja kliniki. Bez niej ani rusz.
Kodzi (mój extra brat bliźniak) odwiózł mnie na lotnisko, a ja półprzytomna podreptałam do wyznaczonej "bramki".
Ależ mi się nie chciało. Nic. Jak od 3 tygodni miałam podejrzane i bynajmniej dziwne problemy ze snem, to dziś marzyłam o tym by zostać długo pod ciepłą kołderką. No dziś nie da rady.
Siedzę właśnie na lotnisku Heathrow i wspominam całkiem miły weekend. Trochę pracy na szkolnymi projektami, koncert Jacy Lachowicza i jego nowej płyty dostępnej w internecie (http://microshop.pl/lachowicz.html) czaderskie spotkania z paczką znajomych były bardzo miłym akcentem minionego tygodnia.
Teraz czekają mnie 3 dni podróży do innego świata. Kosmos.

Trzymajcie się ciepło. buź!

niedziela, 20 marca 2011

Studia studia studia. W zasadzie wszystko w moim życiu (jeśli chodzi o ostatnie tygodnie) obraca się w temacie wycinania i klejenia makiet, rysunków, zjadanych przez Kogę ołówków itp. Ale jest fajnie, czekam dalej na ciepełko z pierwszym dniem wiosny (jajks!), w międzyczasie staram się spotykać z znajomymi, umilać sobie czas. Nim się obejrzałam na moim biurku leżał już bilet do Washington Dulles. Tak. Minęły 3 tygodnie, w następny poniedziałek czeka mnie roundtrip WAW- NIH - WAW. Ciężkie będą te podróże, to są długie loty, ale co zrobić gdy regulaminy nie uwzględniają innej opcji. Poddaję się temu bez marudzenia.
Czuję się dobrze. Wsłuchuję się w głos serca i ciała. Bez wątpienia gonią za harmonią, spokojem i życiem pełnym Słońca i uśmiechu.
Ach jak dobrze być tu...
Miałam miły weekend.

poniedziałek, 14 marca 2011


Dużo rzeczy spadło na moje barki po przylocie do Polski, większość związana ze studiami i projektami które winny być zrobione co najmniej miesiąc temu. Ale pogoda sprzyja by rozwinąć skrzydła i podołać wszystkim założeniom. Słońce bez wątpienia jest moją gwiazdą, dodaje mi sił i motywacji.
Dziś zaliczyłam wizytę w kochanym warszawskim CO. Zobowiązałam się robić codwutygodniową morfologię, biochemię i parę innych rzeczy ilustrujących jak się czuje mój organizm. A więc czuje się bardzo dobrze. Wiosna za oknem, gdyby nie data, można by pomyśleć, że to przecież już.
Dzień zaczął lecieć za dniem, na nudę nie narzekam - a w głowie mam jeszcze tyle rzeczy, które chciałaby zrealizować. Przy dobrych wiatrach może wszystko wypali.

Moje futrzaste dzieci mają się extra. Są mistrzami w wymuszaniu parówek, przebiegle przeze mnie ukrytych w lodówce. Koga kiedy tylko jest okazja tapla się w błocie, koty zżerają mi tulipany, brakuje jeszcze tylko pająków śpiących na mojej poduszce. Ostatnio znalazłam jednego pod wanną. Mam nadzieję, że się stamtąd teleportował.
Całuję i biegnę dalej. Za 2 tygodnie NIH!

poniedziałek, 7 marca 2011

Dla wszystkich moich wiernych czytelników mój dzisiejszy występ w TVP 2.
PAU & ZH :)

piątek, 4 marca 2011

A kuku!
Wylądowało mi się! Dzień pełen wrażeń ale i gonitwy. Z wywieszonym jęzorem krążyłam dziś po całym mieście. Cicho w domu i spokojnie. Tulipanki cieszą oko, Koga wtula się w nogi, koty skaczą po głowie i domagają się setnego dziś posiłku. Wszystko na swoim miejscu. Chyba.
Pierwsze wrażenie? Uśmiechnijcie się pliz! :)

środa, 2 marca 2011

Od dawna nie było tyle światła w moim sercu.
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju. Poczułam się taka lekka.
Jakby nie w tym wymiarze. 10 cm nad ziemią, gdzie zostały wszystkie problemy i zmartwienia.
Lewituję, beztroska jak wiatr odwiedzam każdy zakątek świata.
Jestem dziś wolna. Niezależna od przeszłości. Niezależna od choroby. Niezależna od nikogo.
Jak biały żuraw wzbijam się do góry.

Om mani padme hum.
Siedzę nad otwartym nowym postem i od 20 minut zastanawiam się co Wam tu ( i sobie ) napisać. W zasadzie... jak napisać.
Ok. Więc...

Niekoniecznie chciane zmiany i nieprawidłowości w moim ciele zmniejszyły się o ok. 25%.

(!!!!!)
Wykończył mnie ten dzień, od 5.30 na nogach, od 7.30 w klinice, morfo, PET, CT i konsultacja uwieńczone sukcesem. Padam na te,no ... klatę, przybijam sobię piątkę w lustrze i idę spać. Odezwę się jutro.
D o b r a n o c !
:)

P.S. Kurka. Szczęśliwa jestem. Bardzo.

wtorek, 1 marca 2011

Dotarłam do Bethesdy. Siedzę w hotelowym pokoju i wyciągając do góry kopytka myślę sobie o dniu jutrzejszym. Niby kontrola nie różniąca się od innych. A jednak. Znaki zapytania krążą w mojej głowie. Co pokaże PET i tomografia? Czy wynik nadadzą sens całej tej podróży ? Może będą argumentem do kolejnych działań?
W głowie siedzi obraz, odbieranych przeze mnie radosnych wieści. Nie potrafię jednak rozpoznać na ile jest to przeczucie, intuicja a na ile nadzieja i marzenie. Chyba najrozsądniej będzie pójść spać. Jutro badania lecą jedne po drugim więc nie będzie chwili by się tym przejmować.
Przytrzymajcie kciuki pliz i wesprzyjcie dobrą myślą, hę ?