niedziela, 26 kwietnia 2009

Sutentowy miesiąc.


Mijają kolejne dni.Ja i śmieciuch mamy się dobrze.Tzn ja czuję sie dobrze.... a gościu ten tam na dole to troche się boi.No jest czego,ale co ja Ci Kochanieńki na to poradzę.Nie bardzo Cie lubię,tak ja wiem pokazałeś mi parę rzeczy w życiu,naprowadziłeś na właściwą ścieżkę,a hierarchie wartości wywróciłeś do góry nogami...Każdy ma jakąś rolę w swoim życiu,no ale Tobie to już podziękujemy.W tym scenariuszu Twoja rola się kończy!No więc zawstydził się Śmieciuszek i nawet przestał boleć.Oj już prawie zapomniałam jak to jest bez tego bólu.Już niech tak zostanie...Od 3 tygodni zażywam Sutent.To taki lek co to ograniczyć ma rozwój nowotworu,jego naczyń,"źródeł pokarmu".No więc łykam te magiczne kapsułeczki jedna za drugą.Są dość toksyczne dla organizmu,ale mało odczuwam ubocznych efektów.Prawie wcale.Doktórek uprzedzał że mogę czuć się źle,mdłości,jakieś bąble na rękach,nadciśnienie i takie tam.Niektórym nawet włosy wyskakują...Ale u mnie grzywa jak u Króla Lwa!Czuję się naprawdę nieźle,coraz więcej mam energii by działać,walczyć.Atakuję go ze wszystkich stron:rozmaryn,sok z granatów,olej lniany,zielona herbatka,imbir,,żurawina,migdałki,tylko ryby,mnóstwo warzyw,świeże soki,zero "chemicznej" żywności której dużo w naszych czasach.Jem jem jem,mamuś i tatku gonią bo nie mogę tracić na wadze.Ale apetyt coraz większy.Wizualizuję,medytuję,dużo czasu spędzam na powietrzu,spacerki i posiadówki w ogrodzie.Od czasu do czasu refleksoterapia i masaż Shiatsu.W nocy przytulanki moich kotów.Lubią kłaść się na Tym miejscu...a niech se leżą,podobno odciągają złą energię! No i chyba tak jest,bo czuje jak mój organizm wypełnia się harmonią. Ja mu daje wszystko czego potrzebuje,a on dla mnie wojuje i atakuje gościa.Heeej gościu malinowy kończą się Twoje dni...We wtorek kontrola CT.Zobaczymy czy się nie mylę...trzymajcie kciuki!
Dwa małe odsysaczki złej energii.Najukochańsze mokre noski!



3 komentarze:

Jus pisze...

Paula ja cię widzę tylko zdrową i nie ma w mojej głowie miejsca na inne myśli. Śmieciuch niech się wynosi na księżyc albo innego marsa. Kciuki zaciskamy cały czas.
Justyna i Franka.

Prunia pisze...

Dzięki kochane!Namawiam mojego gościa żeby może tak się ulotnił angielskim wyjściem czy co... :)
Też Was całuje mocniutko!

Sandra pisze...

Sliczne koty! Ale ja chciałam o książkach, może już je "przerobiłaś", ale na wszelki wypadek...
Jest coś takieo jak EFT (techniki emocjonalnej wolności). Stosuje się to zarówn na problemy fizyczne jak i psychiczne. Nie wiem co prawda jak dużą ma skuteczność w przypadku takim jak Twój niechciany gość, bo u mnie na różne drobiazgi działa. W każdym razie można spróbować się "poopukiwać". Podręcznik można ściągnąć np. ze strony: http://www.dobrametoda.com/EFT/EFT-polish/EFT%20-%20download.htm
Zapewne o książkach Michała Tombaka słyszałaś? To spec od leczenia za pomocą sposobu odżywiania się, oczyszczania orgaznizmu.
To bardzo dobrze, że nie jesz przetworzonego jedzenia. A pijesz świeżo wyciśnięte soki z marchwi i buraków (marchewka najlepsza na wszystko ;) )?
Jestem duchowo z Tobą! Trzymaj się!!!

Prześlij komentarz