czwartek, 16 września 2010










Coraz krótsze dni, coraz chłodniejsze wieczory. Zmrok puka do okien. Światło nocnej lampy próbuje rozświetlić wnętrze mojego strychu.
Nigdy nie spędzałam jesiennych wieczorów sama. Jest w tym coś dziwnego, ale i magicznego zarazem.
Ostatnie dni wyglądały dość podobnie. Był czas na odpoczynek, były chwile na załatwianie różnych spraw. Gdzieś czuję, że żyję, że się realizuję, że idę na przód, zdrowieję. Od jakiegoś czasu mam jednak wrażenie, że pewna, ważna część mojego życia zostaje za mną. Nie potrafię tego dokładnie zdefiniować. Czuję się jakbym wychodziła ze swojej skorupki. Dokładnie wiem co dalej robić, dokładnie wiem, że trzeba iść taką drogą jaką dyktuje Wszechświat.
Nie miałabym z tym problemu, ale gdybym tylko mogła tą skorupkę schować do plecaka i zabrać ze sobą ... wszystkie wspomnienia, obrazy, światło...

Narazie chodzę "wokół" tego. Myślę. Mam przeczucie, że z którymś ze wschodów słońca, trzeba będzie rozwinąć skrzydła, otrzepać z kropel przywiązania i polecieć w inną stronę. W stronę przyszłości. Zbieram siły. Bo nie będzie powrotu. Tak myślę.

W głowie rodzą się nowe pomysły. Bardzo bym chciała je zrealizować. Temu poświęcę najbliższe tygodnie. Równolegle z powrotem do zdrowia.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

HEJ..Hej...hej...!!!!

Witaj!!! Chyba doskonale Ciebie rozumiem....chociaż to co mi się przydarzyło to nawet nie jest procent tego przez co TY musiałaś przejść ...

Ja cały rok zeszły prawie się nie ruszałem , po wypadku jaki mnie spotkał...teraz zaś po operacji w styczniu i rehabie oprócz bulu przy chodzeniu mam PLANY...bo najważniejsze jest aby nie tracić czasu....

Dlatego wydaje mi się że rozumiem co chodzi Ci po głowie...Powiem więcej...tak trzymaj ,planuj, chodź koło tego ,a czas kiedy otrzepiesz skrzydła sam nadejdzie..i nawet się nie spostrzeżesz jak odlecisz od tego co było. Będziesz wzbogacona doświadczeniami...i będziesz mieć wielką siłę w planowaniu nowych rzeczy....i to jest piękne..


Pozdrawiam ciebie serdecznie życząc samych słonecznych dni i tego ciepła....bajbajbajbajbaj!!!!

Glad Rycerz który dzisiaj wartę trzyma...

bajoj pisze...

Tysiące tabletek za nami; różnokolorowych fikuśnych drażetek.Mądrzy ludzie wymyślili je aby pomóc przetrwać innym, czasem jednak z pobudek bardziej przyziemnych (pieniądze, sława, publikacje w prestiżowych czasopismach medycznych).Leczenie ma określony wymiar finansowy; to jest jedna z największych porażek ludzkości - kupowanie życia, zdrowia, szczęśliwości, normalności.Mimo to wciąż Istniejemy, toż przecież rzucamy cień i generujemy myśli, nie piszemy z zaświatów, nie jesteśmy przeźroczyści.Walka trwa, walka z przeciwnościami i własnymi słabościami.To od nas zależy, czy tą walkę wygramy.
pzdr

_avena_ pisze...

witaj Pau!!!!
Czytałam o Tobie i Twojej siostrze w GW, jesteście niesamowite, siostra prawdziwy skarb. Bardzo wiele już przeszłaś i zapewne wiele jeszcze przed Tobą ale dasz radę. Dopinguje Cię tylu ludzi, każdy przekazuje kawałeczek swojej siły (ja również). Zdrowiej!!!!!

Dominika pisze...

Hej ! świetny blog..historie poruszają.. świetnie Cię rozumiem :) zapraszam do mnie !

Prześlij komentarz