czwartek, 19 sierpnia 2010

Boston News


Nie wiem co mam myśleć. Różne uczucia mną targają. Przez chwilę czułam się jak liść na wietrze, który od zawirowań stracił orientację. Nie wie co się dzieje, nie wie gdzie jest.
Wynik tomografii jest dziwny - to chyba najlepsze określenie. Dobra informacja jest taka, że ten największy guzek co ostatnio miał 2 mm, jest jeszcze mniejszy. Ale.
Jest i druga strona medalu.Na tomografii pojawił się kolejny mały rodzyneczek który ma 3mm, a miał niewiele ponad 1. Skąd się wzięło cholerstwo?Są różne teorie.
Alveolar soft part sarcoma jest tak rzadkim typem nowotworu, że problem w jego leczeniu polega na tym, że ... w zasadzie nie wiadomo jak go leczyć. W swoim doświadczeniu Dr. Butrynski spotkał się z podobnymi sytuacjami, w których nawet przy odpowiedzi na leczenie ( dokładnie takiej reakcji jaka zachodzi w moim organiźmie) pozostają obszary, które z tego leczenia najzwyczajniej w świecie nic sobie nie robią. Jeden pryszczyk znika. Jeden wyskakuje. Bilans zero.
Gdyby przyjąć taką teorię, mogłabym stwierdzić że jest remis. Śmieciuch vs. Paula 1 - 1. Czy aby na pewno?

Druga opcja jest trochę inna. Tomograf komputerowy robi zdjęcia z daną częstotliwością (tutaj co 1,25mm).Jedna klatka,1.25mm przerwy, druga klatka,1.25mm przerwy,trzecia i tak dalej. W ten sposób powstaje kilkaset zdjęć, tworzących później obraz naszego ciała. Istnieje możliwość, że 8 miesięcy temu tomograf nie ujął tego wstrętnego małego wypierdaska dokładnie. Czy to przez głębszy wdech podczas badania, czy przez minimalnie inne ułożenie ciała? Nie wiem.Ciężko powiedzieć.
Jest jednak możliwe, ze wczoraj coś co siedziało już we mnie było bardziej widoczne niż wcześniej.
No i nie zapomnijmy o tym że radilodzy mówią o 2 zauważalnyc guzkach. Pozostałych dwadzieścia parę nie można dojrzeć nawet na wielkim ekranie.

Nie przywiązuję się do żadnych z tych wersji. Może wyda się to dziwne,ale z drugiej strony..przecież to nic nie zmienia! Nie zmienia tego, że mam przez cały czas brać leki. Nie zmienia tego, że mam się zdrowo odżywiać i prowadzić antyrakowy styl życia. Nie zmienia moich planów na najbliższą przyszłość. Nie zmienia nic...
Przyznam szczerze, że wczoraj byłam zawiedziona. Sama się wpuściłam w pułapkę, z której ciężko było mi uciec.
Myślę, że tydzień temu byłam osobą która najchłodniej podchodziła do miłych wstępnych wieści o tym, że w płucach raczej czysto. Niezależnie od tego, zasiało się we mnie ziarnko nadziei, a raczej pożądania tego by być zdrową. Jadąc metrem na konsultacje nie mogłam rozgonić pięknych wyobrażeń. Jak na przykład skaczę z radości po otrzymaniu wspaniałych wieści, że nie ma już we mnie śmieciucha. Że mogę wracać do domu, większą część myśli związanych z chorobą
chowając do plecaka. Liczyłam na to że tak będzie.
Gdy otrzymałam trochę inne wieści poczułam się bardzo zawiedziona. To by było zbyt piękne gdyby w rok rozliczyć się z tym syfem...Nie kryłam łez.

Dziś już ochłonęłam. Byłam na siebie wściekła za taką a nie inną reakcję. Mam przecież tyle szczęścia. Mogę być tu gdzie jestem i z kim jestem. Każdego ranka mogę otwierać oczy cieszyć się myszą drapiącą w spód mojego łóżka (tu w pokoju jest u mnie Mysz, która ukradła mi owsiane ciastko z walizki). Biorę leki, które trzymają w ryzach Cholerstwo, otaczają mnie wspaniali ludzie, moje futrzaste dzieci czekają z utęsknieniem, czego mi więcej trzeba?
Po raz kolejny zrozumiałam, że nie mając żadnych oczekiwań wobec życia, staję się najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Z takim nastawieniem mi najlepiej.
Będę realizować swoje małe założenia. Będę starała się nie wybiegać myślami za daleko w przyszłość. Będę cieszyć się tym, że mogę być tu i teraz. Będę nie myśleć o strachu, który ogrania moją rodzinę, przyjaciół, każdego kto stara się do mnie zbliżyć.
Tak najzdrowiej, najrozsądniej, najbezpieczniej.
Zamykam oczy i odlatuję. Czeka mnie jeszcze długa podróż.

Dziś mija rok od operacji.Boże gdzie ja byłam, a gdzie jestem teraz...
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć,że to był najpiękniejszy rok w moim życiu. Mimo wszystko.
Podobne odczucie jest staje się moim największym skarbem.Chowam je głęboko w sercu.

Dziękuję że jesteście ze mną.Dziękuję Wam za wszystko.
pau.

25 komentarze:

Unknown pisze...

Ten rok był piękny bo zdrowiałaś a ten będzie jeszcze piękniejszy bo WYZDROWIEJESZ CAŁKOWICIE.
Pozdrawiam Dorota

marko pisze...

Pau! Sporo masz już za sobą okazując odwagę, cierpliwość, upór, widzę tez jak zmienia się twoje życie ta niesamowita energia jaka posiadasz w sobie daje efekty, jesteś pod dobra fachowa opieka tak trzymaj

Magda T. pisze...

Jesteś Wielka:).Pozdrawiam serdecznie-każdego dnia zaglądam milcząco do Ciebie, dawno nic nie pisałam-Ty piszesz wszystko co trzeba:)

sercem z wami pisze...

Lzy...to oczyszczenie...to otwarcie na swiadomosc...na to,ze wazne jest wszystko to co w nas i obok nas...Czlowiek szybko wraca do swoich dawnych przywiazan...do swojego dawnego wyobrazenia przed tym jak bylo i co by bylo... Wszystko ma swoj gleboki sens...nic nie dzieje sie tak poprostu...to co teraz jest strachem, ideologia podswiadomosci- w przyszlosci stac sie moze znakiem ostrzegawczym na te Twoje jutro...Pau - oddychaj i czerp energie z Twojego otoczenia...ciesz sie miloscia i zyciem,ktore przed rokiem bylo uramowane w wielka niewiadoma.Teraz wiesz ,ze JESTES...tak na prawde...Blekit i cieplo Twego wnetrza przegoni szare chmory...a resztki z Twojej przeszlosci ochronia Ciebie przed utrata czasu.
Ja nadal nie mam strachu...wierze w Ciebie...wierze w poranek,ktory kropelkami rosy pozwoli Tobie na przywitanie dnia...

Precz z Panem Smieciuchem...precz...sila jest w Tobie...

cieplutko Ciebie przytulam

onka

Bazylia pisze...

Jesteś niesamowita Paula, podziwiam Ciebie i dajesz naprawdę niezwykłą siłę, takim jak Ja, słabym i pozbawionym pozytywnej energii, dzięki Tobie własnie poczułam się lepszym człowiekiem:) może nie zrozumiesz, ale tak jest!!! Jestem z Tobą, niezależnie Jak i gdzie:)i nadal kciuki bardzo mocno zaciśniete,ściskam!

kate pisze...

Paulinko, nie od razu Rzym ...cierpliwości. To przez co przechodzisz będzie kiedyś dla ciebie najcenniejszym co mogło cię spotkać, bo pozwoliło dostrzec co tak naprawdę w życiu jest ważne. Mocno wierzę, że będzie dobrze, musisz tylko uzbroić się w cierpliwość i jeszcze powalczyć, masz przecież doświadczenie w tej sprawie. A my zawsze będziemy z tobą...

Ania pisze...

Paula, przecież to zupełnie naturalna reakcja! Byłaś "Dzielna" tak długo, ze naprawdę czasem trzeba to wypuścić. Czyż nie?
A ten guzek? JA bym na jego miejscu już się trzęsła - długo nie pociągnie w tak niesprzyjającym otoczeniu ;).
Siły, kochana!

Anonimowy pisze...

Dopiero wszedłem do domu.....

Paulino!!!

Jesteś i tak osobą która zamiast odrazu siąść i płakać ,wzięła to wszystko sobie na plecy i powiedziała ...JA ci POKAŻE!! Rozumiem Twoje pragnienia i rozdrażnienie tym co dostałaś a tym co chciałabyś usłyszeć...

....Jednak jak zauważasz minął rok i Ty jesteś w innym miejscu ponieważ operacja to już było .Teraz widać trzeba troszkę poczekać , prowadzić ten sam tryb życia a napewno śmieciuch zrezygnuje !!! NIe zawsze jak widać dzieje się jak by się chciało...ALE to nie jest powód do lamentu...tylko do mobilizacji..Ponieważ ZROBIŁAŚ już tyle...więc i zrobisz troszeczkę więcej a na końcu usłyszysz żę pozbyłaś się drania.....


Bądż dobrej myśli i zaglądaj tu czasem, bo MY wszyscy tu zaglądamy i tak jak i Ty przeżywamy Twoje radości oraz chwile cięższe...Masz w Nas oparcie,mimo że nieraz komentarze nie zawsze wchodzą....lecz jesteśmy tutaj obecni...że aż czasami czujemy że to Ty jesteś z nami a nie my z Tobą....

Pozdrowienia i ciepłe myśli , które otulają Ciebie zawsze w drodze ku powodzeniu !!!!!!

Ewa pisze...

Paulinko .
Ten rok był Twoim wielkim sukcesem.Tak naprawdę dopiero 1 rok walczysz ze śmieciem.Ja wiem że dla Ciebie to strasznie długo.Ale przeciwnik jest mega trudny.A Ty dajesz mu radę.I to jest najważniejsze!Nie poddawaj się!A my będziemy dodawać Ci sił w tej trudnej walce.
Pozdrawiam serdecznie.

-Longina- pisze...

czasami jest tak ze przychodzi czas niepewnosci wtedy nic tylko usiasc i plakac. paul jestes wielka i poradzisz sobie z tym swinstwem

Anomalia pisze...

Będzie dobrze, musi być dobrze. Paulinko jesteś naprawdę niesamowitą osobą, śmieciuch nie ma szans.

Trzymaj się ciepło!

miauka vel florist pisze...

a ja Ci dziękuję za Twą mądrość dzięki której ustawiam się do pionu :)

vibram pisze...

oj... tak mi sie wydaje - najważniejsze, że nie jest gorzej i gorąco wierzę, że wczesniej czy później witar ustanie i wylądujesz szczęśliwie.

Unknown pisze...

Co on sobie myśli ten bezczelny 3mm wypierdek !!!!Jak tak przed szereg wychodzi to niech lepiej uważa, co by się nie nadział na jakieś ostre narzędzie i wprawne oko. Tak na poważnie to najważniejsze, że bilans nie na minus, to znaczy że terapia działa :) !!!!! No i gratulacje, bo nie każdy może powiedzieć sobie że to był najpiękniejszy rok jego zycia - i to dzięki Twojej sile i wytrwałości. Jesteś wspaniała, mądra i dzielna - tak 3maj :***

Marcin pisze...

Uda się. Zasłużyłaś na to by się udało Paulinko i dlatego tak właśnie będzie. A ten śmieciuch ma chyba najwięcej wrogów w Polsce:)

Mamma Arrabiata pisze...

Hej Paula!
być może Śmieciuch i Ty potrzebujecie więcej czasu na wzajemne porachunki, ale i tak wiemy KTO tu wygra! ;-)))
Pomyśl, jak Ty dajesz mu w koścć codziennymi staraniami... hmmm.... no i wreszcie się podda, bo jak można walczyć z taką Babeczką?!
Dasz radę! Trzymaj się ciepło!
PS. zgadzam się ze słowami Marcina - Śmieciuch ma najwięcej wrogów w Polsce!

Anonimowy pisze...

A właśnie, że warto wybiegac wstecz!
Paulinko, długa droga przed Tobą - bo to sama, jak napisałaś, jest walka z nieznanym. Będziesz pionierką, dzięki Twojemu przypadkowi inni, którzy zachorują na to swiństwo, będą wiedzieli ciut więcej i może będą się mniej bali.
Przykro słyszeć, że nie cofa się tak jakby się chciało, ale mimo wszystko uszy do góry. Jest tu cała masa ludzi przesyłających Ci pozytywną energię i nadzieję na wyzdrowienie. W tym i ja - to mój pierwszy komentarz, doceń;)
Może nie wyzdrowiejesz teraz, tak na pstryk, ale wierzę, że KIEDYŚ.

Nadal, niezmiennie, nie mogę wyjść z podziwu jak Ty, taka młoda dziewczyna, która powinna mieć pstro w głowie, dzielnie i świadomie ze śmieciuchem walczy.
Bo niesamowitym jest, że człowiek dotknięty chorobą potrafi smakować, cieszyć się, wchłaniać i doceniać każdy dzień, podczas gdy zdrowy albo nie docenia, albo jęczy i zrzędzi. A potem okazuje się, że przeżył kilkadziesiąt lat w tym zrzędzeniu i NAGLE, WTEM, ZNIENACKA to już finisz jest i po ptakach.
Pamiętasz siebie sprzed choroby, prawda?
Ten Twój "śmieciuchowy" etap to tak, jakby włączyć filtr na nieistotne rzeczy i wyłapywać tylko to, co ważne. Niewielu jest to dane.

Powiem Ci tak Pau, dzięki tej wstrętnej chorobie poznałaś siebie od podszewki, poznałaś pięknych ludzi, emocje i piękne miejsca. Możemy Ci tylko tego zazdrościć, choć oczywiście nie zazdrościmy Ci choroby.

I pamiętaj, powtarzam jak mantrę, że warto wybiegać wstecz!!!!
/eN

Pola pisze...

Paula, taki rok to wielki, ciężki bagaż, rozumiem, że nie łatwo go ze sobą ciągle na okrągło ciągać. Ale nie ma wyjścia. Walczymy, kontrolujemy się, walczymy dalej. Jesteś Wielką Pogromczynią Śmieciucha :) Nie zapominaj!

Unknown pisze...

paula....życie. obierając wynik rezonansu czułam że przegrałam bo założyłam sobie że guz zniknął- no bo czemu nie miałby zniknąć? to że zmalał o połowę uznałam za porażkę, bo było niezgodne z moją wizją wyzdrowienia. nie odbieraj sukcesu jako porażki, przecież jest dobrze!
trzymaj się

Zaczytana emigrantka pisze...

Mam nadzieje, ze nadchodzacy rok bedzie jeszcze wspanialszy. Trzymam mocno kciuki!!

PatiZgr pisze...

Jak ten rok szybko minął... Paula, będzie dobrze, nie ma innej opcji. Jesteś twarda i już nie raz pokazałaś jak się wygrywa :) Śmieciuch się poddał już... ;) Nie miał z Tobą szans :)

bajoj pisze...

Lis - bohater "Małego księcia" powiedział, że "oswoić znaczy stworzyć więzy".Dziewczyno z Warszawy!To my Ci dziękujemy za ten rok, za oswojenie nas z Tobą i Twoją chorobą, Twoimi przeżyciami, emocjami.Odwiedzamy twego bloga z różnych powodów...Wielu z nas - podobnie jak Ty - boryka się z taką czy inną chorobą; nie mamy planów, mamy marzenia.Chcemy spełnienia najważniejszego z nich - pragniemy powrotu do zdrowia i normalności.Chciałoby się powiedzieć pa pa wenflonom, kolejkom w przychodniach, żebraniu recept z Funduszu, oj chciałoby się! Pełne wyzdrowienie bywa procesem długotrwałym, dlatego Życzę Ci wytrwałości i cierpliwości!Pozdrawiam ciepło!

juliadevarsovia pisze...

Jeszcze go pokonasz - skurczysyna. Stay tough, trzymam kciuki!

CZU pisze...

Człowiek posiada dwa skarby: rozum i słowo;
z pierwszego korzysta sam, a dzięki drugiemu przynosi korzyść innym.

A Ty w tym jesteś Mistrzu!
Dajesz Maleńka!
Cierpliwego masz przeciwnika ale Ty jesteś przecież cierpliwsza. : )

A za plecami masz jeszcze tysiąckrotną moc tych wszystkich, którzy Ci kibicują z serducha!
Buziaki!

WK pisze...

Piękny tekst, do przeczytania przez każdego, szczególnie tych którzy ciągle gdzieś pędząc, zapomnieli co, na co dzień, w życiu, powinno być najważniejsze.
Paulino, trzymam kciuki. Ja i moi znajomi których nawet nie znasz, a którzy nadal wypytują mnie: Jak tam ta Twoja koleżanka?
Ja odpowiadam: no, jest walka.

Walcz Paula, za wszelką cenę wydrzyj to co Ci się należy.

Prześlij komentarz