sobota, 23 lipca 2011

Nie lubię zaczynać dnia od tego typu emocji, ale nie chcąc niczego dusić w sobie, chcę o czymś napisać
Dziś w "Wysokich Obcasach" ukazał się artykuł dotyczący mojego bloga i historii z nim związanej. Nie chcę pomijać kwestii, że opublikowany tekst nie jest wersją autoryzowaną przeze mnie.
Co najważniejsze - podane w artykule informacje, na temat etapu leczenia, w którym się znajduję - są błędne i nieaktualne. Sprostowanie. Terapię lekiem o nazwie Cediranib, która nie byłaby możliwa gdyby klinika NIH - Bethesda, USA, nie zakwalifikowała mnie do darmowego programu badań klinicznych - zakończyłam 3 miesiące temu (kwiecień 2011).Powodem tego była stwierdzona progresja choroby. Od tamtej pory, nie biorę żadnych leków, wciąż szukając opcji leczenia  mogącej przynieść jakiekolwiek efekty w przypadku mojego, niezwykle rzadkiego typu nowotworu (Alveolar Soft Part Sarcoma). Podczas tych 3 miesięcy poddałam się trzem zabiegom chemoembolizacji, która w jakimś stopniu spowolniła rozwój choroby. Niemniej jednak ostatnie wyniki rezonansu magnetycznego i tomografii komputerowej mówią o aktywności i dalszym rozroście ognisk nowotworu, znajdujących się w płucach i śródpiersiowych węzłach chłonnych. Jakąś nadzieję daje klinika w Bostonie - Dana Farber i firma farmaceutyczna Arqule, która aktualnie próbuje mnie włączyć do tzw. "compationate use programme" - w ramach, którego będę mogła otrzymać lek, który byłby najlepszą i na dzień dzisiejszy jedyną, dostępną, wiadomą mi opcją leczenia z obiecującymi rezultatami. Nie jestem w stanie powiedzieć jakie koszty będę musiała ponieść w tej kwestii.
Drugą sprawą dotyczącą artykułu jest użycie stwierdzeń, których nie wypowiedziałam, zastosowanie tzw. wzmocnień i  ubarwień, mających podejrzewam wzbogacić wartość publikowanego materiału. Mi za to "urozmaiciły" dzisiejszy ranek i "urozmaicą" kilka kolejnych i tak już stresujących wizyt w Warszawskim CO.

Nie chcę, żeby ktokolwiek zrozumiał mnie źle. Jestem niezmiernie wdzięczna za chęć pomocy mediów, bardzo jest mi miło, że moja historia zaciekawiła redakcję na tyle, by poświęcić 3 strony na temat bloga " Paula i Pan Śmieciuch" w dzisiejszym wydaniu. Jednak w sytuacji, w której to Wy jesteście moim wielkim wsparciem zarówno jeśli chodzi o emocje jak i przekazywane finansowe środki na leczenie, trafiające na fundacyjne konto, bardzo mi zależy, żeby informacje na temat etapu leczenia, w którym się znajduje były klarowne i rzetelne. Wszyscy, starsi i młodsi czytelnicy mają do tego prawo.
Bez Waszej pomocy mogłoby mnie przecież już tu nie być, operacja w Bostonie (2009), naświetlania protonowe jak i wiele innych terapii nie byłoby możliwych, za co bardzo ale to bardzo Wszystkim ślicznie dziękuję i jestem niezwykle wdzięczna.

Podsumowując - jest mi kurczę przykro. Zdając sobie jednak sprawę, że dzisiejsze poranno "artykułowe' odczucia, nic a nic nie pomagają mi powrócić do zdrowia, odkładam komputer na bok i idę posłuchać szeptu szumiących traw.
One nigdy nie sprawiają przykrości. Rozluźniają, pocieszają, albo zabierają w krainę gdzie podobne historie wydają się być po prostu niczym.

57 komentarze:

Mamma Arrabiata pisze...

Paula,
nie martw się, prasa nie zawsze jest uczciwa, a dla zwiększenia nakładu sprzedadzą wszystko.
Rozluźnij się i nie przejmuj. A jeśli nie daje Ci to spokoju, to sprostuj to.
Nierzetelne dziennikarstwo mnie też irytuje.

Trzymaj sie cieplutko - pozdrowienia z Sopotu ;-)

Chata Wędrowca pisze...

właśnie trzymam WO w ręku i czytam, jestem bardzo mocno zdziwiona że ta publikacja nie była autoryzowana...fajnie że o tym napisałaś!

Anonimowy pisze...

ja tez jestem z tych, co denerwuja się bardzo, ale to bardzo, jesli dochodzi do jakichś przekłamań czy podkolorowań; jeżeli nie wiem czegoś na pewno, to nie odzywam się, żeby kogoś nie zranić, nie urazic; a tym bardziej nie wyrokuję; pozdrawiam jak zawsze .... .r.

Anonimowy pisze...

kiedys ukazal sie artykul o mojej mamie w WO
nie mialo to nic wspolnego z rozmowa ktora przeprowadzila dziennikarka z moja mama
mama chciala to wycofac poniewaz przekaz byl rozny od tresci
nie udalo sie i artykul sie ukazal...
paula nie przejmuj sie TO TYLKO MEDIA
ludzie ktorych NAPRAWDE interesujesz, ktorzy NAPRAWDE chca pomoc wiedza jak jest...
a jest ich duzo,bardzo duzo..
pogody ducha i negatywnym zjawiskom mowimy NIE
stuttg

eyka1979 pisze...

Ja właśnie poprzez WO zajrzałam do Twojego bloga, za te wszystkie pochwały przyrody i docenianie każdego dnia. Ja sama czasem się łapię, że pędzę, a nie żyję. Ty mi o tym znowu przypomniałaś, żeby żyć. Dziękuję.
I bardzo dobrze, że piszesz to sprostowanie. Z każdym zakłamaniem trzeba walczyć.
Paula, jesli to ma jakieś znaczenie - jestem z Tobą i masz wokół siebie i na blogu wielu życzliwych ludzi; wiem, że pomagają, ale Ty również im pomagasz. Pokazujesz nam PIĘKNO, dla którego warto żyć

Unknown pisze...

a oni mają prawo pisać o Tobie takie rzeczy ?

ParadaOpornych pisze...

Nie lubię używania slowa "media" zamiast "dziennikarz". Za każdą krzywdzącą publikacją stoi konkretny człowiek, który ma gdzieś coś ważnego. Cóż, bardzo często szmatławy człowiek.
Paula, Ty jesteś wielka i dzielna. Nie umiem powiedzieć, ile dla mnie znaczy Twoja odwaga... więc się nie łam niczym. Wciąż wygrywasz i wygrasz.

Ania pisze...

Paula, nie dziwię się, że się denerwujesz. Ale spójrz na to z tej strony... każdy kto to przeczyta wejdzie tu. Czyli pozna prawdę.

Swoją drogą czytelnicy nie dadzą się nabrać. Gdzie ta etyka...

Anonimowy pisze...

Paulinko! Wszyscy którzy czytają Twojego bloga uważnie, wiedzą dobrze na jakim etapie leczenia jesteś, a media właściwie nigdy rzetelne nie były i wiem coś o tym bo sama byłam ofiarą medialnej nieprawdy, wręcz oszczerczych sugestii. Tak to już jest z ludźmi że inni wiedzą zawsze więcej niż my sami o sobie i często odkrywają "prawdy" zupełnie nieznane i nieistniejące. Wspieram Cię mocno dzielna Pau! Marzę również o szumie traw i drzew czekając na werdykt najwspanialszego Profesora na świecie który leczy moją córeczkę. Może nasze myśli spotkają się gdzieś dzisiaj by wałczyć wspólnie z jeszcze większą siłą. Zapewne tak jest! Wierze w siłę myśli i sugestii i te czynniki na pewno wyzwalają wiele pozytywnych zmian i dobrej energii:)))

Anonimowy pisze...

Myślę, że każdy kogo zainteresuje artykuł trafi na bloga - więc wszystko zostanie wyjaśnione.Ja trafiłam tu dawno temu, bo zobaczyłam Cię w TVNie. Też większości informacji nie ogarnęłam na bieżąco, widząc program. Dopiero potem spokojnie doczytałam, na czym polega problem i jak można pomóc.

Anonimowy pisze...

Paula tylko szum traw i wiatru ,śpiew ptaków i szepty fal są prawdziwe .A ważne jest tylko to, co prawdziwe.
Nie denerwuj się rzeczami na które nie masz wpływu i zbieraj siły na walkę ze Śmieciuchem , bo na to ciągle masz wpływ.... a my będziemy Cię wspierać w twoim niezłomnym postanowieniu życia!!!!
Bardzo dobrze ,że napisałaś swoje sprostowanie- dla Ciebie to bardzo dobrze bo oczyszcza Cię z żalu i złości....
i dobrze miec mistrza- zwłaszcza dobrego człowieka:)
Ściskam Cię mocno i cały czas mocno trzymam za Ciebie kciuki:)Ania. K

Anonimowy pisze...

Jeżeli mogę ci coś zasugerować, to podążanie drogą medycyny konwencjonalnej jest równią pochyłą, która tylko przyspiesza wyniszczenie organizmu, statystycznie rzecz ujmując skuteczność wszelkich chemioterapii jest jest w granicy błędu statystycznego. Mimo dezawuowania przez oficjalną medycynę niekonwencjonalnych metod leczenia zastanów się nad tym. Wymaga to odwagi, konsekwencji i stanięcia w poprzek powszechnemu przekonaniu

Anonimowy pisze...

No i dobrze ze ludzia tu trafia - ale mimo wszystko sa tacy co nie trafia. tacy ktorzy moze dali pieniazki dla Pauli a teraz z WO wynika ze Paula miala wszystko 'darmo'. Chyba w tym problem...

Nie rozumiem takiego patałajstwa...takiego chamstwa wrecz i takiego braku profesjonalizmu.

Tania sensacja i wogole na ich miejscu spalilabym sie ze wstydu WOGOLE puszczac cos co druga strona NIE AUTORYZOWALA. Wiec chyba zadnym pocieszeniem dla Pauli ze 'i tak tu ktos trafi'.

Moze i plusem ze media naglosniaja ale za to JAK chyba jest wazne? Chcial ktos wywiad a i tak napisal sobie z glowy..

Albo jest sie powaznym pismem albo tylko papierem do WC.

Paula trzymaj sie. I czerp z tego wyjazdu ile sie da.

Anonimowy pisze...

Paula! Chrzanić WO...My znamy Ciebie stąd! Takie to prawdziwe oblicze mediów...eeeeeh Trzymaj się !Basia

Anonimowy pisze...

Trafiłam tutaj po przeczytaniu artukułu w WO i szczerze mówiąc nie rozumiem zamieszania.Przeczytałam bloga i to jest dla mnie ważniejszcze,to wyznacznik "prawdy"-gazeta to tylko wprowadzenie.Zaskoczyło mnie,że tak poważnie i lojalnie podchodzisz do rzetelności wzgledem swoich czytelników i ludzi,którzy niosa ci pomoc.
Jesteśmy w jednym wieku,mam 25 lat i małe dziecko,jestem pełna podziwu za Twoją siłę walki,mam nadzieję,że wszytsko skończy się pomyślnie.Ktoś mi kiedyś powiedział,że cierpienie uszlachetnia-ja wolę być nie szlachetnym człowiekiem ale nie znającym cierpienia.Jeśli stwierdzenie to jest choć troszkę prawdziwe-jesteś najszlachetniejszą osobą o jakiej słyszałam.Trzymam mocno kciuki i jestem myslami z tobą w twojej walce !!

ola

http://samotnamatkawariatka.blog.onet.pl/

Anonimowy pisze...

Nie przejmuj się,to nie zmienia faktu że jest jak Ty tego chcesz a nie dziennikarze,prawda zawsze zwycięża,prędzej czy później-jesteśmy z Tobą Paulina i będziemy-w Twoje wyznana wierzymy a nie teksty pismaków.Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

A lek NADCA??

(KK) pisze...

Bardzo mi przykro, że coś takiego Cię spotkało. Tym bardziej, że sama jestem dziennikarką (aczkolwiek z GW i WO nie mam nic wspólnego) i nic mnie tak nie wkurza jak koloryzowanie artykułów, żeby lepiej się sprzedały. Moim zdaniem masz pełne prawo napisać sprostowanie do WO i wymóc na nich jego publikację - jeśli informacje, które znajdują się w reportażu są nieprawdziwe nie wolno im uchylić się od wydrukowania go. Możesz powołać się na prawo prasowe. Oczywiście nie wiem, czy będziesz miała ochotę to zrobić - bo to nerwy, pakowanie się w nieprzyjemne, konfliktowe sytuacje, a Ty masz przed sobą ważniejszy cel. Zrobisz jak zechcesz.
Dodam tylko, że gazeta może opublikować czyjeś wypowiedzi bez autoryzacji, jeśli on sam sobie tego wyraźnie nie zażyczy. Tak skonstruowane jest polskie prawo - co, oczywiście, nie zwalnia z OBOWIĄZKU pisania prawdy.
Ściskam Cię mocno i trzymam za Ciebie kciuki. Dasz radę, a szczekającymi pieskami się nie przejmuj. Trawa ważniejsza!

Prunia pisze...

Ja już napisałam swoje. To mi starczy. Teraz muszę iść dalej inną drogą. Cieszę się, że mnie rozumiecie. Posłuchajcie tego na oderwanie myśli - http://www.youtube.com/watch?v=BOV5jEa-vwc&feature=share Odpływam.

Anonimowy pisze...

Paulina ściskam Cię mocno z Australii!! Nie słabnij ani na chwilę i nie pozwól żeby media psuły Ci nastrój. Z całego serca jestem z Tobą!! Fajną nutkę zapodałaś podeślij jeszcze jakieś linki jak chodzi Ci po głowie coś;-)

Anonimowy pisze...

Dajcie spokój z tymi pseudo poradami. Chory człowiek zwłaszcza Paulina która jest osobą bardzo rozgarniętą zna doskonale wszelkie wytwory cudów współczesnego świata a wasze porady stają się już żałosne i i uciążliwe. Paulina wie najlepiej czego potrzebuje i jeśli uzna za stosowne szukać metod niekonwencjonalnych sama je znajdzie a może już znalazła. Przestańcie bawić się w doradztwo niekonwencjonalne w sprawie leczenia bo te metody mogą być bardzo ale to bardzo niekorzystne.Jeśli wierzycie w te cud diety i w te chemiczne paskudztwa to stosujcie je sobie sami na swój własny użytek

Anonimowy pisze...

Pomyśl, że ten artykuł też ma swoje dobre strony. Wiele ludzi nie słyszało o Tobie i Twojej chorobie. Ja po jego przeczytaniu siadłam do komputera i otwarłam Twoją stronę.Mam zdiagnozowanego guza piersi. Musimy walczyć. Pozdrawiam i życzę dużo siły.

Anonimowy pisze...

kochana kto czyta Twojego bloga na bierząco to też i z informacjami jest na bierząco:) nic się nie martw. Dobrze, że media mówią o Tobie, bo rośnie grono osób, które chcą pomóc. A to, że Pani piszącej artykuł nie chciało się sprawdzić dokładnie to już inna sprawa... ale w sumie czego się dziwić Pani jest z Gali i TVP więc...za dużo wymagać nie można :)
pzdr
A.

Anonimowy pisze...

Paulina!
Trzymaj się kobito!
Myślami jestem z Tobą
Aga

Anonimowy pisze...

Co to znaczy pseudo porada ? Kazdy stara sie pomoc na swoj sposob, tym bardziej, ze nie jest obecnie dobrze, a blog jest wyjsciem w strone ludzi, nawiazaniem relacji. Sama bym probowala wszystkiego, a w latach czterdziestych XX-wieku joga i medytacje byly dla ludzi Zachodu niekonwencjonalnymi paskudztwami. Nie lubie takich "pseudomentorow".
Paula, wkrotce zapomnisz o artykule - wywalaj z glowy takie zapelniacze mysli. Mozesz napisac sprostowanie, ale tez uwazam, ze dobrze, ze slychac o Tobie. Podziwiam Cie za widzenie swiata w jasnych barwach, mimo "zasmiecenia". Mysle, ze wielu zdrowych ludzi nie widzi tyle i nie odczuwa go tak jak Ty... No i nie sa tak kochani... :0)

Anonimowy pisze...

Pseudo porada tzn tyle co niefachowa i nieprofesjonalna a często nachalna oraz denerwująca. Mam na myśli ludzi którzy uważają ze ich porada jest najlepsza na świecie i jedynie słuszna, często denerwująca przez swoją nachalność, chociaż sami nie mają wiele do czynienia z daną jednostką chorobową i nic o niej nie wiedzą, zupełnie nic. Często pewne praktyki szkodzą i pogłębiają stany chorobowe zwłaszcza diety cud i z tegoż powodu należy być wielce ostrożnym już w fazie zapoznawania się z takim cudem. I mówię to z pozycji lekarza a nie znachora, z pozycji człowieka który wierzy również w silę sugestii.

Anonimowy pisze...

Hej ludkowie:) zaczyna się robić ciut denerwująco. Nie bądźmy takimi, co to wszystko wiedzą najlepiej. Paulinko, "pożyczyłam" sobie "ludków", ale to tylko dziś:) pozdrawiam Cię Kochanie:))))))) i wszystkich "LUDKÓW" :)))))) Basia Zosiuk się kłania:)

Anonimowy pisze...

Panie lekarzu gdy byś był uczciwy nawet wobec siebie samego - przyznał byś , że twoja wiedza jeżeli chodzi o funkcjonowanie organizmu jest w zasadzie zerowa . Ja to wiem i ty też to wiesz . Nie wiesz jak w szczegółach działa organizm , nawet co powinno się jeść , jakie są przyczyny chorób.
Ja jako konstruktor mogę rozebrać maszynę na najdrobniejsze części - mogę zajrzeć do programów sterujących - mogę poznać każdą śrubkę i element maszyny - dlatego mogę skutecznie projektować i naprawiać. Twoja wiedza - to błądzenie po omacku w różnych teoriach - często się wykluczających.
Nie potrafisz zaprojektować zwykłego jednokomórkowca, muszki owocówki itp. - a chwalisz się swoją niby fachowością. Przydało by ci się trochę pokory i zwykłej refleksji nad swoja prawdziwą wiedzą

Anonimowy pisze...

Pan lekarz własnie o tym mówi:)) Nie daje rad lecz mówi o tych którzy zbyt nachalnie radzą.

Anonimowy pisze...

HejPaula! Dowiedziałam się o Tobie i o Twoim wiernym "best friendzie" z dzisiejszych Wysokich Obcasów. Jestem porażona Twoją sytuacją i z całego serca życzę Ci jak najlepiej!!! Bądź dzielna i walcz z tym ścierwem... Do rzeczy jednak. Kiedy byłam małą dziewczynką bardzo chorowałam. Co prawda nie były to choróbska śmiertelne, ale poważne i negatywnie wpływające na funkcjonowanie całego organizmu. Rodzice zabrali mnie i moją siostrę do znanego wówczas bioenergoterapeuty, który niestety nie żyje. Wyleczył mnie w 3,5?minut, kiedy lekarze byli bezradni. Większość bioenergoterapeutów to oszuści, naciągacze i hochsztaplerzy-zgadzam się, ale jeżeli natrafi się na dobrego i z prawdziwego zdarzenia uzdrowiciela-można naprawdę doświadczyć wiele dobrego. Spróbuj.Nie zaszkodzą, mogą tylko pomóc. Za tydzień podeśle Ci namiar do dobrego bioenergoterapeuty. Najlepsza reklama-to ta z ust do ust. Nie jestem nawiedzona. Wiem to z autopsji. To raz. Dwa-moi rodzice mają znajomych mieszkających na wsiach. Na wsiach profilaktycznie i nie tylko ludzie spożywają żurawinę. Ponoć mają zbawienne działanie. Czytałam także kilkakrotnie o ich leczniczych właściwościach. Nie mówię o lekach żurawinowych, które można kupić w każdej aptece-a surowych żurawinach. Jak już wspomniałam nie ma lepszej reklamy, jak reklama z ust do ust. Moja mama kupuje leki z żurawiną w skłądzie i jest nimi zachwycona.Coś w tym jest... Wiem, że na wsiach żurawina jest obowiązkowym "lekiem"...A to przecież nie żadne debile tylko mądrzy ludzie. Nie deprecjonujmy wiedzy, doświadczeń ludzi mieszkających na wsiach, a wręcz przeciwnie-słuchajmy się ich porad, wskazówek, doświadczeń przekazywanych z pokolenia na pokolenie... A 3 sprawa. Nosisz czerwoną bransoletkę?Ja, moja mama, mama mojej mamy nosimy ją 24 godziny na dobę. Dlaczego na studniówkę ubiera się czerwone majty?Słyszałam od wielu starych osób, że trzeba mieć przy sobie zawsze coś czerwonego. Mnóstwo też psów i kotów ma czerwone obroże bądź jakiś drobny element w tej barwie przyczepiony do obróżki. To znany od zawsze symbol. Nic nie zaszkodzi, może tylko pomóc. Wiele znanych gwiazd nosi również czerwone bransoletki. Ja bez niej nie wyleze z domu.
Wow-ale się rozpisałam...
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i 3mam kciuki za Ciebie, Twoją walkę z tym dziadem.
Nie poddawaj się!Walcz!

Anonimowy pisze...

Czytałam WO, ale przemilczę bo czytam bloga od dawna i wiem, jak Twoje sprawuchy różne wyglądają. Chciałam tylko napisać, że Cię Paulinko nie lubię stttrassssznie... za to że jesteś tak silna i odważna w tak ważnej sprawie. Inni nie radzą sobie w bezproblemowym, codziennym życiu i nagle buh! pojawia się kobita która uczy nas jak cieszyć się każdym dniem. Wierzę, że się nie dasz, nie ma innej opcji, ktoś musi nam dawać radość swoim podejściem do życia, a nikt inny, mimo tego z czym walczysz, nie robi tego lepiej od Ciebie. Ściskam mocno Ciebie i Twoje zwierzaki - od siebie i moich zwierzaków.
Bye bye śmieciuchu, trafiłeś na Paulę. Jesteś na przegranej pozycji.

Anonimowy pisze...

Nikt tu nachalnie nie radzil - padla nazwa jednego specyfiku i to bez agitacji. Poza tym odpowiedz nie jest adekwatna do tresci - argument byl taki, ze w latach 40-tych XX wieku swiat Zachodu wysmiewal medytacje i joge. A to tez kiedys ktos "nachalnie" mogl propagowac. Znam zreszta osobe, ktora stracila prace za to, ze robila niezrozumiale wygibasy (stare czasy). W tak trudnej sytuacji warto miec wiedze o wszystkim, a metode i tak wybierze sama zainteresowana. Mysle, ze krytykowanie osob za to, ze staraja sie pomoc tak jak potrafia - nawet jesli niezbyt fachowo i naiwnie - jest okropne. Zaraz bede sie zastanawiac czy moge tutaj pisac bez polskich znakow, bo kogos zaczenie to mierzic. Jestesmy tu dla Pauli a nie po to by sie czepiac innych.

Anonimowy pisze...

to co pisze WO nie jest ważne, najważniejszy jest Twoj powrót do zdrowia, trzymam kciuki bo na pewno sie uda i będziesz już zdrowa.Jestem o tym przekonana! Pozdrowienia A.

Anonimowy pisze...

Let gengle winds and waters near
Make music to your lovely ear!
http://www.youtube.com/watch?v=4OtRp2fOjaU

Mówią, że jestem dziwna pisze...

nie ważne co piszą,
my wiemy swoje.
jesteśmy i będziemy walczyć razem z Tobą:)
przytulam:* I.

Anonimowy pisze...

Fakt,że po przeczytaniu artykułu o Tobie otworzyłam mój komputer i jestem na Twoim Blogu. Gdyby nie on nie byłoby mnie tutaj, więc odniósł jakiś pozytywny skutek dla mnie i napewno dla wielu ludzi.
jestem tez po przejściach z choroba nowotworową, rak jajnika, operacje ,chemioteraria....i to już 14-cie lat!!!!juz tyle i proszę o więcej!!!! mam 60 lat,czerpie życie juz innaczej niż przed choroba, mam swiadomość,ze mogę COŚ stracić jak TERAZ tego nie zrobię.....
nie ma innej alternatywy, musi BYĆ dobrze!!!!!
powodzenia Paulo, jestem z Toba.....
Krystyna

Anonimowy pisze...

czy znasz diete gersona?

Anonimowy pisze...

Witam. To, że pismaki piszą nie zgodnie z prawdą to tylko działa na ich niekorzyść, obniżają swoją wierzytelność i poziom gazety, w której pracują. Dlatego od dłuższego czasu jej nie kupuję. Trzymam za Ciebie kciuki,życzę spełnienia marzeń. Dorota

M. pisze...

Witaj Paulo! Właśnie dzięki lekturze artykułu w "WO" dotarłam do Twojego bloga i w świetle tego co piszesz, chyba jest to jedyna dobra rzecz, jaką udało się autorom zdziałać.
Trzymam kciuki i ślę pozytywne myśli. Z pewnością będę śledziła bloga.
M.

Anonimowy pisze...

Witaj. To za sprawą WO zajrzałam wczoraj do twojego bloga. A teraz czytam twoje sprostowanie . . . Czuję się oszukana, co tydzień kupuję Wyborczą, ze względu na WO. Ale dzięki temu dowiedziałam się o tobie. Bardzo serdwcznie pozdrawiam i trzymam "paluchy".Dorota.

Anonimowy pisze...

Paulinko, GW czytałem od pierwszego numeru prawie 20 lat. I starczy. Świat się zmienia, idź do Faktu, tam dadzą więcej zdjęć, z 10 razy mniejszy tekst, więc pewnie będzie mniej błędów i dotrzesz do kilka razy większej liczby osób. Nienawiści i niekompetencji jest masa, dziś nad ranem troll znów zaspamował wydarzenie innej mojej podopiecznej i nie sposób się nie wkurzyć, trzeba zaczynać dzień od sprzątania g*. Lecz ludzi dobrej woli jest więcej! Widzisz, tekst był ułomny, ale dzięki niemu przynajmniej kilka nowych fajnych osób jest tutaj. Z Tobą.
Pozdrawiam serdecznie,
Tomek

Oliwia pisze...

Czytałam WO i weszłam dziś na bloga, którego też czytam od dawna, żeby sprawdzić reperkusje po wywiadzie.
Nie przesadzałabym na miejscu komentujących (chyba że nie czytali) z tym utyskiwaniem na media i "pismaków". Fakt, artykuł mocno upraszczał sprawę i nie sięgał współczesności, ale też nie wydaje mi się, by ta rozmowa miała służyć rzetelnemu przedstawieniu faktów.
Paula - ja też Ci bardzo kibicuję, czasem czymś tam rzucam dla pomocy i myślę, że ten artykuł można potraktować twierdzeniem "Nieważne co piszę, byle pisali". Bo na pewno wiele osób trafi tutaj i stąd pozna aktualny stan rzeczy.
A w tym wywiadzie jawisz się jako bardzo fajna osoba (tak samo jak i na blogu). Chyba osoby postronne nie zauważą tych nierzetelności, bo wrażenie jest pozytywne. I nie ma się wrażenia (ja nie miałam, ale ja znam sytuację), że masz coś "darmo".
PS. Nie pracuję dla Agory i nie znam dziennikarki, z którą rozmawiałaś :)
PS2. Zawsze możesz napisać sprostowanie i zacytować w nim dzisiejszy wpis.

Anonimowy pisze...

Popieram poprzedniczkę - też uważnie czytałam tekst i praktycznie znając bloga zdziwiłam się, że tam piszą o przyjmowaniu leku - a Ty już pisałaś, że znowu czegoś szukasz.
Ale ogólne przesłanie tekstu jest chyba pozytywne. I jak widać działa, bo pojawiają się wciąż nowe osoby.

Anonimowy pisze...

Yeż czytałam WO, szkoda, że media to jednak media, ale dzieki artykułowi znów zajrzalam do Ciebie)))). Pozdrawiam

Jaga

Anonimowy pisze...

Rozumiem Twoją irytację przekłamaniami w artykule w WO - artykuł powinien być rzetelny. Ale dowiedziałam się z tego trochę wadliwego artykułu o Twojej historii, coś tam dorzuciłam na konto i weszłam po raz pierwszy na Twój blog. Już wiem jak jest naprawdę. I to jest jednak pozytywny skutek tego nie całkiem dobrego artykułu.
Trzymaj się Dziewczyno:)
Jestem kolejną nową osobą, która od dziś będzie z Tobą - myślami, energią - i będę Cię wspierać!
Jesteś wspaniała, a cuda się zdarzają :)

Ela

agamich pisze...

Byłam kiedyś w podobnej sytuacji jak Ty. Gazeta lokalna- jeszcze gorzej, bo wszyscy mnie znają. Ubarwienia, słowa, których nie wypowiedziałam. Przekłamania dotyczące mojej pracy na tyle bolesne, że na pewno straciłam wielu potencjalnych klientów (za brak profesjonalizmu_. Artykuł wycięty z gazety i schowany głęboko. Nigdy więcej wywiadu i publikacji bez autoryzacji.

Anonimowy pisze...

Do szumiacej trawy dolaczam Ci troche slonecznych promieni!Trzymaj sie cieplutko! Ot tyle!godlesia

Anonimowy pisze...

Paula, każda negatywna sytuacja ma swoją pozytywną stronę. Nie ważne, że WO przeinaczyło to co chciałaś wyrazić. Dobra strona jest następująca: masa ludzi, w tym ja, dowiedziała się o Tobie dzięki tej publikacji. W tej masie zapewne znajdzie się kilka osób, które zechcą Cię wesprzeć finansowo. Pora na uśmiech przez łzy :)... Pozdrawiam, Roman.

Anonimowy pisze...

skutecznej pomocy,
spokojnej nocy,
miekkiej poduchy,
na szybie muchy,
glebokiego wdechu,
koperku w usmiechu,
tancow z radosci
w objeciach milosci...

dobra... koncze pomalu...
szczescia, zdrowia Pau!

Anonimowy pisze...

Pieknie napisalas o szumiacych trawach. Kocham byc tak wsrod nich. Masz racje, nie sprawia przykrosci jak niektorzy ludzie. Ale ilez jest ludzi z Otwarta z siebie serdecznoscia dla innych... Tu na blogu czytajac komentarze czuje sie to Cieplo,ta Dobroc.
d.

Anonimowy pisze...

Paulinko, mocno trzymam za Ciebie kciuki. Od dawna regularnie zaglądam na Twojego bloga, choć rzadko coś piszę, ale myslami wciąż jestem z Tobą.

Pozdrawiam serdecznie
Jagódka

sylwiasil pisze...

Paula, jesteśmy mocno z Tobą, trzymaj się

Anonimowy pisze...

media niestety nie zawsze są rzetelne.. ale warto popatrzyć na to z drugiej strony - wiele osób dowiedziało się o Twoim blogu i życzy Ci na pewno jak najlepiej.. po sobotnim artykule wiele innych osób tak jak ja dołączy do grona trzymających kciuki i próbujących wspierać!!
Uszy do góry :)

Kasia pisze...

Olej ich ! Ważne, że My Cię znamy i wszystko dokładnie wiemy !!!

:)

Anonimowy pisze...

Byc moze, artykul nie jest idealny i masz prawo czuc sie z tym zle, ale dzieki niemu ja zajrzalam na Twój blog. Jestes wielka. Pozdrawiam, Em

Anonimowy pisze...

Czesc :)
Najlepiej napisac do WO, zeby sprostowali to co skrzywili.
A plus tego artykulu jest taki, ze jestem kolejna osoba, ktora tu zajrzala :)
Sciskam mocno,

Joofie

Anonimowy pisze...

Trzymaj się, często tu zaglądam i wierzę, że Ci się uda wygrać ze Śmieciem!
Ala

Prześlij komentarz