piątek, 13 listopada 2009

Dzień wczorajszy?


Pęd,bo biegiem nazwać to za mało.Kilka spotkań,kilka spraw przerodziło się w napięty bardzo plan ...
Oprócz tego, że z czasem byłam bynajmniej w ...polu,to dziecko zacząło się spóźniać na spotkanie z Sorensen,mistrzynią sztuki reflexologii,która przez chwile gościła w Polsce.Gdy z wywieszonym jęzorem,niemal przekroczyłam linię mety,wyznaczonego sobie wczoraj celu....zabrakło mi benzyny.Pedziocina moja poczciwa,stanęła na środku skrzyżowania i żeby nie rycerz którego chyba sam Bóg mi zrzucił z nieba(choć to może wpływ zacnego Faithpro),nie ruszyłabym z miejsca nawet o milimetr.Jak zapewne się domyślacie,ciężko mi by było pchać czterokołowego kloca.
Koniec końców,zdążyłam.
Spotkanie się odbyło,nawet fote zrobiłam. Tak dla ubarwienia dnia telefon przestał mi działać.
I jak się okazało dziś, działać pewnie nie będzie.A jeśli będzie to moge zapomnieć o kontaktach,pamiętnych smskach i fotach,żesz kurcze blaszka no.Moich blożkowych zdjęciach.Najukochańszych.

A we mnie co?Spokój.Spokój ,uśmiech ,światło. Jak to się dzieje?

Dziś pierwszy dzień rehabilitacji w wodzie.Obaczym.Dam znać za niedługo!
Całus!
pau.

6 komentarze:

Unknown pisze...

witam telefonik mozna naprawic sluze pomoca...

Prunia pisze...

Van Gandalf prosze o kontakt mailem,nie moge odczytac Twojego. paula.pruska@gmail.com

kolejny, który spada z nieba :)

moniś pisze...

w końcu wczoraj piątek trzynastego - padło niestety na Ciebie.. (jakby i tak mało tego było)

Prunia pisze...

ale żyję,więc powiedzmy, że nawet piątek 13 przyniósł mi wielkie szczęście :)

Unknown pisze...

Witam cieplutko, podaje adres mail:
vangandalf@interia.pl
pozdrawiam

Unknown pisze...

PAU co z tobą?

Prześlij komentarz