Pęd,bo biegiem nazwać to za mało.Kilka spotkań,kilka spraw przerodziło się w napięty bardzo plan ...
Oprócz tego, że z czasem byłam bynajmniej w ...polu,to dziecko zacząło się spóźniać na spotkanie z Sorensen,mistrzynią sztuki reflexologii,która przez chwile gościła w Polsce.Gdy z wywieszonym jęzorem,niemal przekroczyłam linię mety,wyznaczonego sobie wczoraj celu....zabrakło mi benzyny.Pedziocina moja poczciwa,stanęła na środku skrzyżowania i żeby nie rycerz którego chyba sam Bóg mi zrzucił z nieba(choć to może wpływ zacnego Faithpro),nie ruszyłabym z miejsca nawet o milimetr.Jak zapewne się domyślacie,ciężko mi by było pchać czterokołowego kloca.
Koniec końców,zdążyłam.
Spotkanie się odbyło,nawet fote zrobiłam. Tak dla ubarwienia dnia telefon przestał mi działać.
I jak się okazało dziś, działać pewnie nie będzie.A jeśli będzie to moge zapomnieć o kontaktach,pamiętnych smskach i fotach,żesz kurcze blaszka no.Moich blożkowych zdjęciach.Najukochańszych.
A we mnie co?Spokój.Spokój ,uśmiech ,światło. Jak to się dzieje?
Dziś pierwszy dzień rehabilitacji w wodzie.Obaczym.Dam znać za niedługo!
Całus!
pau.
6 komentarze:
witam telefonik mozna naprawic sluze pomoca...
Van Gandalf prosze o kontakt mailem,nie moge odczytac Twojego. paula.pruska@gmail.com
kolejny, który spada z nieba :)
w końcu wczoraj piątek trzynastego - padło niestety na Ciebie.. (jakby i tak mało tego było)
ale żyję,więc powiedzmy, że nawet piątek 13 przyniósł mi wielkie szczęście :)
Witam cieplutko, podaje adres mail:
vangandalf@interia.pl
pozdrawiam
PAU co z tobą?
Prześlij komentarz