środa, 9 czerwca 2010

Dziwny świat.


No to przyszło lato pełną gębą. Siedzę właśnie z kotami i psinką u boku starając się podzielić z całą trójką starym wiatraczkiem obniżającym temperaturę na naszym poddaszu!Parno dziś, że hej!

Długi weekend minął błogo, pewnie za sprawą / prawie / dzikiej natury, z którą przyszło mi obcować. Ach, no i ludków, z którymi dane mi go było spędzić. Do tego pogoda bajeczna, więc teraz czuje się jak młody Bóg.
Nie powiem, przy tych temperaturach i ilości promieni słonecznych jest mi bosko.Tak, to zdecydowanie coś co Paulinki lubią najbardziej. Przedłużam odrobinę spacery z Kogą, przesiaduje na ławce w parku. Długo się należałam w szpitalach, dużo dni zamknięta byłam w domu.
Dziś korzystam pełną piersią z tego co życie podsuwa mi pod nos.
Mimo jakiegoś totalnego natłoku spraw (zbliżająca się sesja troszkę zabiera czasu) mam poczucie dziwnego spokoju. Dziwnego stanu, w którym wszystko biegnie swoim tempem, ja gdzieś do tego owszem należę... ale jednocześnie nie mogę się pozbyć poczucia, że jakąś częścią tkwię gdzieś z boku. Jakby zawieszona między dwoma światami. Może chodzi o myśli. Myślami jestem gdzieś daleko, to prawda...

Wyniki krwi wzorowe. Dalej biorę Sutent. Włosów siwków coraz więcej.
Za wielką wodą trwają przygotowania "grafiku" moich badań kontrolnych.Lada dzień będę wszystko wiedziała.

5 komentarze:

PatiZgr pisze...

Jest dobrze :) i bedzie coraz lepiej :) Cieplego sloneczka zycze ;*

bajoj pisze...

Doskonale rozumiem ten "stan zawieszenia".
Choroba czyni nas "niewidzialnymi".Poruszamy się niewidzialną łódką po urojonej rzece, w światach nam tylko znanych.Nie zrozumie tego ten,którego życie nie jest zagrożone przez taką czy inną chorobę.
Nastały upały...Duże dzieci prowadzą za rękę małe dzieci, jedzą lody i piją colę.Moja doktór - duże dziecko, podczas wczorajszej wizyty piła colę a pacjenci rozmawiali o słodziutkich lodach pistacjowych.Było mi... no właśnie jak?przykro?Trochę, bo ostatni raz jadłem/piłem cosik słodkiego blisko rok temu.
Mój żołądek już się nie domaga; on się na mnie pogniewał i żyje własnym życiem.Chciałbym od czasu do czasu sprawić mu małą przyjemność, ale wiem, że nie mogę.

3maj się

Prunia pisze...

Bajoj, trafiasz w dziesiątkę swym komentarzem. Mam prezent dla Ciebie.Bardzo prosty przepis.Zmiksuj umyte truskawki na shake,dodając do tego syropu klonowego (ta formę cukru możemy pożerać :) ) Jest mistrzowski- poważnie. Do tego słodziutki, a lekko schłodzony świetnie zastępuje utęsknione lody.
Ściskam Ciebie bardzo mocno!

bajoj pisze...

Dziękuję i pozdrawiam!

Pola pisze...

Jako Paulina podpisuję się pod uwielbieniem dla słonecznej pogody.

Żyjemy w cieniu choroby, dlatego trzeba się cieszyć i truskawkami i ławka w parku.

:)

Chica Anty Rak

Prześlij komentarz