.jpg)
Wyniki nie są jednoznaczne. Chyba nie obejdzie się bez dalszej diagnostyki. Jedna część przyjazna, druga wygląda dość złowrogo, ale tylko jeśli nie porówna się ich do wyników z Bostonu. Trochę z mojej winy. W zasadzie bardzo. Przez szybkie tempo teraźniejszego życia, zapomniałam dostarczyć płyty z zapisem CT przywiezione zza oceanu. Konsultacja w CO planowana na środę. Dowieźć mam też całą dokumentację. Zdałam szybki mailowy raport swojemu lekarzowi z Dana Farber. Pewnie do późna w nocy będę czekać na odpowiedź.
Odruchowo szukam ręki, za którą mogłabym chwycić w chwili niepewności - nawet jeśli racjonalne myślenie wszystko tłumaczy i uspokaja. Nie znajdując nic, wtulam się mocno w Kogę i staram się nie myśleć o przyszłości.
Zachowuję spokój.
Nie mogę się poddać panice, która porywając ludzi wokół, sieje strach i przerażenie. Zanim więc wysunę jakiekolwiek wnioski, muszę zdobyć tyle informacji , na ile jest to tylko możliwe.
Eh kolorowe to życie. Jajks!
Pomyślcie o mnie ciepło.
Nie mogę nie wspomnieć o serdeczności ludków z "m lingua". Jesteście kochani! Dzięki Wam wielkie za pomoc.