Weekendowo.
Piątek minął dziwnie.Emocjonalnie bardzo.Duże wahania nastrojów,może niepotrzebne(a może potrzebne?) myśli.Życie to nie tylko sielanka.To konglomerat wzlotów i upadków,nadający barwę kolejnym dniom.I tak też u mnie.Tańczę na palecie pełnej kolorów,ale robię wszystko,naprawdę bardzo się staram by ten malunek stał sie piękny.Skłaniający do lotu nad własnym umysłem.
Weekend jak szybko przyszedł tak szybko poszedł,może za sprawą ciągłej pracy nad projektami i makietą,które stanowią część zaliczeń w mojej szkole.Ważne, że dużo udało mi się nadrobić,a wieczór mogę spokojnie spędzić ze zwierzyńcem,
Jutro Centrum Onkologii-podejście łan mor tajm.Ostatnim razem zabrakło dokumentacji świadczącej o ubezpieczeniu.Ot taki żarcik.SYTUACYJNY.Ale prawdziwy.
Dzis juz dopięte wszystko na ostatni guzik,Dziennik zdrowienia przygotowany,raporty podrukowane,książka w torebce -nic tylko się wyspać i na czczo pognać do fabryki zdrowia.
Mam nadzieje że nic nie stanie na przeszkoooooodzie.Krewke trzeba przecież zbadać.
Te moje białe ciałka policzyć...
Uśmiech szeroki i głęboki wysyłam każdemu kto tylko chce. :)