wtorek, 19 stycznia 2010


Czekanie.


No tak zniecierpliwiona to nie byłam nawet przed ostatnią sie wigilią i co by tu nie kłamać,wielkim rozpakowywaniem prezenciochów :)
Heh,powiem szczerze nie wiem co tu się dzieje.Krążę nad swoją skrzynką pocztową jak jastrząb widzący małą norkę i czychający aż coś się w niej pojawi.Sił mi nie brakuje,wiatr ciągle sprzyja a tego lotu...nie widać końca.
Przycupnę chwileczkę na którejś z gałęzi i opowiem co się tu wyprawia.
W zasadzie dużo myślę już o powrocie.Pogoda jest antysamolotowa.Pada gęsty śnieg,jest potworna mgła.Miejmy nadzieję ,że to się zmieni do piątku,bo jeśli nie - możemy mieć nie lada problem z podróżą.
Mając chwilę dla siebie,siedzę trochę nad rysunkami.Staram się też nadrobić zaległy szkolny materiał.Jak wrócę nie chce przeżyć wstrząsu w związku ze zbliżającą się (nawet nie wiecie jak wielkimi krokami!) sesją.Codziennie odbywamy z Majkelem spacer po oblodzonych bostońskich chodnikach.Robi się to coraz trudniejsze,równolegle z ciągle pogarszającą się pogodą.Nauczona doświadczeniem zimowych dni w Polsce,wiem już że jestem mistrzem w wywijaniu orła,a jakakolwiek kontuzja jest mi teraz najmniej potrzebna.Chodząć wyglądam więc trochę jak pingwinek(ha!jastrząb się marzył),ale i to ma swoje uroki.
Czytam kolejne mądre książki.Jedną z nich jest "Zdrowiej!Pokonaj lęk,stres i depresję" Dr Davida Servan-Schreiber'a (autora Antyraka).Zaliczam ją do lektur tych OBOWIĄZKOWYCH dla wszystkich antyrakowców,a i potrzebnych wielu wielu innym.Genialna-bez dwóch zdań.
Jeżeli chodzi o moje samopoczucie,to jest bardzo ok.Jedynie opóźniające się wyniki sprawiają że zatrzymuję się w miejscu,lekko skonsternowana,mocno drapiąc się po głowie i pytając samą siebie "ejjjj,ale o co chodzi?"Czy jest to dobry znak?Czy zły?Czy jest jakiś problem?
Chciałabym je dostać jeszcze przed wizytą u dr.Butrynskiego, ktora mnie czeka dziś o godz.15.
Czemu?Już jakiś czas temu przekonałam się, że jest to dla mnie najmniej strasująca forma przekazu ważnych informacji związanych ze zdrowiem.Poprostu przeczytac je samemu,poźniej wrzucić na blożka,wysłać 10 smsków,może jeszcze wkleić coś na fejsbuka noooo i dopiero potem spokojnie pójść zobaczyć się z doktorkiem.Nie ma jak słuszna hierarchia wartości,hę?:)
Może będę miała szczęście.
Tymczasem zrywam się w powietrze,trzeba coś wrzucić do żołądka.Może niekoniecznie mysz, której wypatruję,ale coś co się trafi w lodówkolandii przez którą zamierzam przelecieć.
Też macie taki apetyt?





2 komentarze:

Cała JA: pisze...

pozdrawiam serdecznie i mocno trzymam kciuki :)))))

Anonimowy pisze...

WitajŻe Panno!!!

Wyczytałem właśnie,że wyników narazie brak..lecz nie przejmój się zbytnio...będą i ONE...LEcz MY wyniki to już znamy,a pozatym to Idziesz do lekarza przedtem i On też coś dobrego Tobie szepnie...Bywaj tymrazem i dbaj o apetyt..

Glad Rycerz....jak zwykle!

Prześlij komentarz