środa, 13 stycznia 2010


Dr.Wiosna.

Posiadówka w poczekalni przed tomografią komputerową zaliczona już wczoraj.Trzeba było tylko wypić kontrastowego drinka który w przeciwieństwie do tych w Polsce jest bardzo smaczny(bo waniliowy i słodki!) przynajmniej w pierwszym momencie.Po zaledwie kilku minutach sączenia tego czegoś przez słomkę i zderzenie się z informacją "no kochanie,jeszcze jedyne...pół litra!" biały napój wychodzi uszami a resztę chciałoby się wylać gdzieś gdzie nikt nie zauważy.
Przebrnęłam przez to dzielnie :) Szybkie skaniki,ziuuuup ziuuuuup w jedną,w drugą stronę i do domu.Wczoraj nadal zmiana czasu dawała mi się we znaki ,ale dziś jakby sił więcej,mniej ochoty na spanie więc chyba powoli jet lag zażegnany.
W południe odbyłam pierwsze po 3 miesiącach spotkanie z chirurgiem nr.1 który mnie operował.
Dr.Springfield.Sama jego obecność,ciepłe i przyjacielskie spojrzenie,spokój i zrozumienie bijące z jego twarzy powodują ,że na każdej z tych konsultacji człowiek( a w szczególności ja!) czuje się bezpiecznie.Tak.Nawet mimo wielkiego zagrożenia jakim jest rak,siedzący w którejś z części ciała.
Bostończycy dobrze wiedzą co tu się robi z tego typu żyjątkami!
Dr.Wiosna był bardzo usatysfakcjonowany tym w jakiej jestem formie,jak chodzę,jak się czuję.Kazał mi porobić kilka ciężkich( jak na mój anatomiczny ubytek) ruchów nogą i był naprawdę mile zaskoczony tym co mu zaprezentowałam.Razem na gabinetowym komputerku obejrzeliśmy skany.W bioderku nic nie odrasta(już by mi prędzej nowy talerz biodrowy wyrósł niż odwłok tego gościa co go nie lubimy),nie ma też zmian w innych narządach jamy brzusznej.Śmiesznie sobie tak szperać w żołądku.W wątrobie czy nerkach.Niezły ubaw.
Niestety w komputerowym archiwum ku naszemu zdziwieniu nie było jeszcze zawartego raportu opisującego co się dzieje w płucach.
To co usłyszałam dziś zarówno od Dr.Springfield'a jak i od dr.Chen(mistrzyni naświetlań protonowych) dosyć mnie uspokoiło(żeby nie powiedzieć że ucieszyło :) ) ale pozwólcie, że posłucham się ich zgodnych zaleceń,nie zapeszę i poczekamy,wszyscy razem,grzecznie i spokojnie aż w nasze rączki trafi dokładny opis radiologów.Tak będzie najlepiej i chyba najzdrowiej.Bez niepotrzebnych emocji,nadziei,niedajboże rozczarowań.Zgodzicie się ze mną?
To co mogę powiedzieć na chwilę obecną to to że jestem poruszona serdecznością i empatią mojego medycznego teamu.Dla pacjenta stojącego w obliczu poważnej choroby,a co za tym idzie strachu,zagubienia i rozpaczy są to wartości będące PODSTAWĄ do stworzenia zdrowej relacji Lekarz-Pacjent.Niezależnie do tego czy to jest Ameryka,Polska czy Emiraty Arabskie.Ci ludzie to moi bohaterowie.Poważnie.
Co poza tym?Ano to:

Na zdjęciu moja ulubiona apteka. Jak tylko dowiem się o wynikach,dam znać.Obiecuję!!

6 komentarze:

Anonimowy pisze...

UFF!!!!! Muszę Ci Panna powiedzieć,że nerwy masz naprawde ze stali... JA już się tak martwiłem,że pod ostatnim wpisem złożyłem dzisiaj zapytanko....Co się dzieję.....UFF!!!!

POdświadomie wiedziałem,że inaczej jak dobrze to już nie będzie lecz chyba wszyscy myśleli iż w poniedziałek coś nam już Podasz.....


Cieszymy się--bo chyba nie ma lepszych wiadomości--i MAsz rację z tym poczekaniem dopóki nie dostaniesz opisów do ręki.......

Pozdrowiona bądż od Glada Rycerza co spokojnego snu zazna znowu...

vibram pisze...

wpadam tu od czasu do czasu zobaczyć co u Ciebie słychać, bardzo się cieszę, że dobrze słychać - pozdrawiam literalnie

Magda T. pisze...

Oczywiście esemesika wysłałam:).Paula pozdrawiam.magda

Gosia pisze...

Ssssuper:) Trzymam kciuki:)

Unknown pisze...

Paulinko ,3 mam kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ewa pisze...

Paulinko
Cały czas myślę o Tobie bardzo,bardzo ciepło.
Pozdrawiam serdecznie.

Prześlij komentarz